No worries

Tak się po prostu lekko duszę, czyli trudniej mi się oddycha, czuję niepokój, czasami mnie coś w okolicy splotu słonecznego ściska. Wiadomo, lęk. Co z nim zrobić? Tak do końca, to oczywiście nie wiem, ale szukam różnych dróg. Staram się robić to, co muszę zrobić, choć czasami mi się to nie udaje. Czasami mi się udaje. W sumie, to jakoś to idzie do przodu, ale bardzo powoli. Staram się żyć spokojniej, nie uciekać tak. Ucieczka, to leżenie na łóżku i oglądanie jakichś filmów, czy seriali, czy czytanie czegoś. Kiedyś bardziej mnie złościło, że oglądam jakieś głupie seriale, bo chciałem coś innego robić, ale nie umiałem się zabrać. Teraz, widzę, że jakoś to i tak idzie. Równocześnie, gdy za dużo stresu sam sobie robię, to robię się dziwny, tak, jakbym miał stan gorączkowy. Łapią mnie też bardziej afty. Dlatego staram się robić swoje, ale też odpuszczać, w stylu "no worries".
Coś mi ostatnio znowu NB (narkotyk-B) chodzi po głowie. Nie, żebym za nią tęsknił, ale czasami przychodzi jakaś smużka emocji i zastanawiam się, o co w tym wszystkim chodzi. Myślę, że gdybym był z kimś, to bym o NB wcale nie myślał, choć i tak rzadko o niej myślę.
Przedwczoraj byłem pobiegać. Zmieniłem styl biegania, temu siadają mi trochę łydki. Dlatego wczoraj na paletkach nie grałem, robiłem sobie trening. Serwowanie, czyli zagrywka mnie uspakaja. W poniedziałek byłem na treningu drużynowym. Już mi się jakiś pytał, czy gram w jakiejś drużynie, że szkoda, że nie, bo dobrze gram. Z jednej strony miło, ale z drugiej strony to nie zależy mi, żeby grać w jakiejś drużynie. Podobnie jak nie mam większej ochoty na jakieś zawody. Chociaż ci z poniedziałku są raczej dobrzy. W innym klubie, tym dla zupełnych hobbistów, tam mi się nie chce, bo za duże zamieszanie na boisku.
Czy to wszystko ważne? Co jest w sumie ważne? Wewnętrzny spokój, możliwość robienia tego, co się chce, czy zaplanowało? Póki co, to walczę, z moimi lękami. I żyję, na tyle, na ile potrafię.
Gdy mam dołek, to myślę sobie, że znowu się jakiś schemat włączył. Staram się wracać do mojego dzieciństwa, do wewnętrznego dziecka, by nie musieć uciekać przed lękami, które z tamtych czasów pochodzą, wiadomo PTSD.

Komentarze

  1. Mam to samo, co Ty. Coś w okolicy splotu słonecznego... coś kuje, urwiera, coś niedobrze, dusi, boli, niepokoi, chce eksplodować - nie może. Mogę się z Tobą utożsamić. I wiesz, wyleczyć duszę nie jest łatwo, ale są pewne sposoby na złagodzenie objawów. Takie małe tabletki od lekarza, do którego podobno wstyd chodzić. Od tej pory mi lepiej, widzę barwy, których dawno już nie widzialam, cieszę się, nie irytuję tak szybko, generalnie - odżywam... Nie jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, ale też już nie myślę o skoku z balkonu. Coś tętni, powoli.
    Trzym, będę czytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobrze, że nie poddajesz się lękom i wciąż toczysz walkę. Życze Ci dużo wytrwałości i ostatecznego zwycięstwa w tej walce.
    A może jednak te zawody to nie taki zły pomysł? Zająłbyś się jakimś celem, pokazał swoje umiejętności... Nie dla kogoś, ale dla siebie.
    Oczywiście do niczego nie namawiam.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wracam do mojej przeszłości, starając się nawiązać kontakt z "wewnętrznym dzieckiem", czyli stłumionymi emocjami związanymi z traumatycznymi przeżyciami z tamtych czasów.
    Ogólnie, to najczęściej lęki nie biorą się bez powodu, z tego, co wiem.
    Poza tym, to próbuję jakoś dogadać się z teraźniejszością. Wiem, że czasami tabletki są dobre, szczególnie w trudniejszych fazach terapii, ale na dłuższą metę, to po pierwsze mogą uzależniać, po drugie, ich działanie chyba słabnie z czasem, wtedy trzeba zwiększyć dozę. Ja tak mam z kawą, ale z kawą, to wiadomo, receptory stają się mniej czułe.
    Ja też przestałem myśleć o samobójstwie, bez tabletek, uważam, że jak człowiek myślał o tym prawie codziennie, to "niemyślenie" o tym też jest jakimś powodem do szczęścia :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem z tymi zawodami, bo w sumie nie mam odpowiedniego partnera, a ten mój kumpel gra trochę chaotycznie ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!