Wygodne IV przykazanie, mondai nashi

W sobotę byłem pobiegać, bo przez lekką kontuzję łydki nie chciałem iść na paletki. Biegłem w miarę spokojnie, przynajmniej pierwsze kółko. Potem jednak pojechałem do hali, żeby się spotkać z KJ i A, po prostu pogadać. Na końcu coś tam potrenowałem. W niedzielę zamieszanie, zamiast ścianki, miał być wyjazd, żeby zobaczyć zawody. Z tego nic nie wyszło, bo zawody odbyły się w sobotę, a tu niedziela. Skończyło się na tym, że wpadła KJ (K-Japonka), której coś tam na gitarze pokazałem. Przyniosła zupę mizo, a potem poszliśmy na spacer. Zastanawiam się, czy jej zależy na A, bo złości się trochę, jak A z innymi dziewczynami trenuje. K jest mężatką, dodam, ale co to dzisiaj znaczy.
Poszliśmy do parku na spacer, słońce świeciło, siedliśmy na schodach nad jeziorkiem i wygrzewaliśmy się. KJ czekała pewnie, aż A się odezwie, żeby do nas dołączyć, ale on nas olał. To znaczy, poszedł na zakupy, a potem dalej grał w kosza, na którego punkcie ma lekkiego fioła, podobnie, jak na punkcie paletek. A narzeka na KJ, że ona czasami bez sensu gra i nie chce jej się trenować, a KJ narzeka czasami na A, że ten z początkującymi (dziewczynami) trenuje, zamiast z nią. Ja się w to nie mieszam. W każdym razie nie czułem lęku w parku. Po prostu leżałem sobie na schodach, nad tym jeziorkiem i było miło, ani za gorąco, ani za zimno. Nie musiałem myśleć, że muszę, że musiałbym akurat coś zrobić.
Rano budzę się czasami i czuję bezsens. Zastanawiam się wtedy, jaki program się włączył i dlaczego. Dlaczego włącza się program "bezsens"? Może dlatego, że wyuczona bezradność wychodzi. Coś, co mi wpajano latami. Może fakt, że jestem sam i że czasami sobie z lękami nie radzę. Często sobie nie radzę? Albo tylko czasami? Są pewne rzeczy, z którymi muszę walczyć. Ale, przyszło mi do głowy, że część z nich przechodzi. A przy części uczę się, że czasami najtrudniej się przemóc, potem jakoś idzie. Bo w sumie, to jakoś idzie.
Gdy mnie to uczucie bezradności łapie, to powoli przychodzi myśl o samobójstwie. Tak na moment, jakby powierzchownie. Bo w sumie, to też forma ucieczki. Jeden ma miłość, drugi marihuanę, czy koks, trzeci alkohol albo myśl o śmierci. Czasami trudno jest znieść rzeczywistość. Dlaczego? Niełatwo odpowiedzieć. To coś, gdzieś tam głęboko w głowie. Może świadomość, albo wrażenie, że jest się schwytanym i nie można uciec. Niezależnie od tego, czy to prawda, czy nie. To po prostu program Amygdali. Kiedyś mnie on pewnie chronił.  Do dzisiaj widzę oczy starego, gdy mi rozbija tą plastikową rurkę na głowie. Pamiętam, jak tłukł psa zmiotkiem, aż dudniło. Ja też raz, albo parę razy biłem naszego owczarka, gdy nie chciał wracać do kojca, aż szczerzył zęby. Powtarzałem to, co stary robił. Tak, jakbym był podzielony na dwie części, bo bardzo tego psa lubiłem. Do dzisiaj mi szkoda, że go uderzyłem. Pamiętam, jak kładł się rano na mnie, gdy mieszkał jeszcze w domu i lizał mnie. Pamiętam, jak go pierwszy raz zobaczyłem, gdy byłem na koloniach. Przybiegł do mnie i łasił się, cały ucieszony, ocierając się o moje nogi. Taka puchowa kulka.
Tak samo cierpiał przez tego sku...syna, mojego starego. Mieszkał w kojcu, którego podłogę czasami zalewała woda, na wiosnę. Stary, to był po prostu, no właśnie, psychopata. Miły na zewnątrz, lubiany, ale wyżywający się na rodzinie. Nie zwracający uwagi na uczucia innych, to znaczy, rodziny. Po prostu skur... Ale według IV-go przykazania, czy któregoś, należy czcić ojca i matkę swoją. Strasznie to wygodne ;)
Tak wrzuciłem w googla "IV przykazanie", żeby sprawdzić, czy mi się nie pomieszało i zobaczyłem, że ktoś na swoim blogu napisał:
" Przecież to rodzicom zawdzięczamy beztroskie dzieciństwo, godziny spełnione na zabawach, możliwość kształcenia się i poznawania świata."
A juści. Wiem, że niektórzy mają gorzej niż ja, choć nie lubię porównań. Dzieciaki sprzedawane, do roboty, czy za "żony", w wieku 10, czy 13 lat. Wiadomo, to "Islam", czy inna religia. Już moja mama mówiła, że kościół jest przeciwko aborcji, starają się jak mogą, żeby kobieta urodziła to dziecko. A potem, jak urodzi, to sp...alaj. Sama się przejmuj, jak to dziecko utrzymasz. Wypasieni słudzy. Nie wiem, co mnie tak wkurzyło. Może moja bezradność? Może hipokryzja?
Ale za oknem świeci słońce i idę na paletki, albo na cross trainer potem. Trzeba trochę pobiegać przed tym biegiem w czwartek. Nie idę na trening drużyny, bo nie wiem, w jakim stanie jest moja łydka, a tam trzeba biegać. Pójdę sobie do tych luzaków, z których większość chce dobrze grać, ale nie trenować. Potrenuję może z KJ, i może pójdę do sauny na koniec. Jak się człek wypisze, to chyba trochę lepiej. Czasami mnie głupota ludzka wk...ia.
Czasami myślę o NB (narkotyk-B), choć myślę, że to podobnie jak z innymi formami ucieczki, powoduje lekkie wydzielanie serotoniny, człowiek by się może przez chwilę lepiej czuł, a potem gorzej. Więc przyglądam się tylko temu schematowi, a on przemija. Wolę sobie wyobrazić, że znajdę jakąś ładną, w senie miłą dziewczynę, a jak nie znajdę, to też nic się nie stanie. Mondai nashi, czyli "no problem".

Komentarze

  1. No i co tak nic nie piszesz? Napisz, co u Ciebie.
    Jak tam paletki? Idziesz na te zawody czy nie?
    A wiesz, ze ja sie zaczelam uczyc w squasha grac?

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś mi się ostatnio nie chciało pisać, muszę coś napisać ;)
    Jakie zawody? To znaczy, które?
    Squash też jest fajny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No, ja zrozumialam, ze Cie znajomi z klubu zachecaja do tego, zebys z dolaczyl do druzyny i gral z nimi na zawodach.
    Cos zle zrozumialam? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mhmm, fakt, bo byłem też biegać, ale to nie były w sumie zawody ;) Na zawody nie jadę, ale pogram ze znajomymi, czy przyjaciółmi, w hobby-lidze ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to trzymam kciuki!
    Ja juz troche umiem backhand! Nawet trafiam w pilke dosc czesto :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Relacje w rodzinie są różne i też myślę że nie każdym rodzicom się należy szacunek niektórzy zabijają dzieci ... źle traktują, biją, krzyczą, wychowują w strachy i karmią głupotą ... to duże uproszczenie by każdego rodzica czcić ... niestety. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. To gratuluję trafiania w piłkę, częstego, tym bardziej backhandem :) Nie ma to, jak się trochę wyszaleć ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ano, nie każdy się rodzicem urodził i nie każdy nim powinien być. Ale są też dobrzy rodzice, na szczęście :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!