Lubię się wyżyć grając, albo ćwicząc

Wczoraj na paletkach powiedziałem trenerowi, żeby mi mówił, jak widzi, co źle robię. Powiedział mi, że chciał mi jedną rzecz powiedzieć, ale zapomniał, bo w sumie, tyle... Zepsuło mi to trochę humor, bo takie coś działa na moje emocje, w stylu "do niczego się nie nadaję". Wiadomo, gdy przebiegnę coś szybciej, niż ktoś z mojej grupy, to się tym cieszę, ale gdy odniosę jakąś porażkę, to bardziej ją przeżywam, niż sukces. W sumie, to chyba normalne.
Może jestem też tak przewrażliwiony, bo widzę, jak sobie czasami nie radzę, widać to po moim mieszkaniu, gdzie dużo jest rzeczy, jak w graciarni. Coś się zmienia, chyba, powoli, ale do końca, to nie wiem, jak szybko, wtedy pewnie wpadają mi do głowy myśli "nie da się".
Z tym, że wiem, że mam takie myśli, takie reakcje, więc po prostu biorę na przeczekanie. Wiadomo, nie mam wielkich aspiracji w paletkach, chociażby ze względu na rozwalone kolana, rozwalone ramię i wiek. Więc dlaczego to na mnie tak działa? Pewnie dlatego, jak wspomniałem wyżej, że muszę sobie udowadniać, że idę do przodu.
Dzisiaj rano obudziłem się i pomyślałem, że w sumie to mam bez sensu życie, samotne, nie wiem, z wieloma rzeczami sobie nie radzę. Zastanawiałem się, po co do tej Australii. Ale wiadomo, czasami najchętniej bym uciekł i się schował, w jakiejś norce, tyle, że to do niczego nie prowadzi. Podobnie jak kupienie giwery i strzelanie do ludzi, gdy czuje się do nich nienawiść. Nie zmniejszy to nienawiści, która jest w samym sobie. Pewnie człowiek też sam siebie trochę nienawidzi, albo nie lubi. Tyle, że jak się strzela do kogoś, to pewnie myśli się też, że ma się jakąś kontrolę nad innymi, a co za tym idzie, nad własnym, niepoukładanym i męczącym światem. Bo chyba nikt, komu jest bardzo dobrze, nie pomyśli sobie "to ja zastrzelę parę osób, by mnie potem wsadzili do kicia". Nie mówię tu o psychopatach, którzy mieli na to zezwolenie, odgórne, jak SB-cy, czy naziści, czy inni, gdzieś w Kosowie, Afryce i innych częściach świata. Ale mnie wzięło na tematy, jak za oknem słońce świeci.
Kolano mnie trochę boli, ale mam ochotę na paletki, ma być jeden dobry, choć ja tam nie jestem najlepszy. Ale, nie jestem profesjonalistą i lubię się wyżyć grając, albo ćwicząc :)

Komentarze

  1. Też tak mam, że wszelkie sukcesy zbywam gestem ręki, a porażki przeżywam.
    Jest takie japońskie przysłowie, że zwycięstwo wiele daje, ale nie uczy niczego i myślę, że coś w tym jest.
    Ostatnio w USA 12-latek wpadł ze strzelbą do szkoły i zabił nauczyciela. Nie wiem czemu, ale w niektórych krajach osoba taka uchodziłaby za jakiegoś potwora, a w USA to po prostu "kolejny wariat". Ciekawe, prawda?
    Ps. Odpowiedziałem Ci u mnie na Twój komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najciekawsze, że to nie są wariaci, którzy to robią. Myślę, że den dzieciak nie miał normalnego otoczenia. Nie chodzi mi o usprawiedliwienie, ale o próbę zrozumienia, na tej samej zasadzie, jak można próbować zrozumieć zachowanie krokodyla, który obiektów będących pod wodą raczej nie atakuje.
    Nie uważam, żeby ktoś taki był "potworem". Ale, amerykańcy nie pokazują gołych piersi w TV, za to egzekucje, czy jak się kogoś rozwala z giwera. Akurat był artykuł o tym w jednej z gazet. Tłumienie instynktów seksualnych i kontrola emocji, wynikających z frustracji, albo robienie z tego afery, gdy one wybuchają, to podobno ułatwia kierowanie masami, twierdzili w artykule.
    Kościół też to długo stosował. Bo jak popatrzysz na kobitę i coś tam sobie pomyślisz, to grzech, wtedy musisz iść się wyspowiadać, na klęczkach. A wiadomo, seks to jeden z podstawowych instynktów. Prosta piłka do kontrolowania masy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako dziecko miałem bardzo często okazję widywać krew, flaki, mięso. Zabijane świnie, króliki itp. Choć wówczas nie było w tym dla mnie nic nadzwyczajnego.
    Niespecjalnie mnie kręci zadawanie bólu kobiecie. Wolałbym raczej mnie. Trochę bólu, krwi, ale bez przesady typu sadomaso bo takie zabawy typu niewolnik i pani już mnie kręcą.
    Wolę trochę bólu i krwi, ale takich kojarzących się z mistycyzmem, okultyzmem, wampiryzmem (bo pod to też można to przypisać), czymś niezwykłym i mrocznym...
    Nie wynika to z żadnych urazów, lecz raczej moich zainteresowań.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe w sumie, skąd biorą się takie zainteresowania.
    Ale wiadomo, mistyczne rzeczy dają człowiekowi uczucie, że istnieje coś więcej, niż szara rzeczywistość :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!