Nikt tego za mnie nie zrobi

W sumie, to niewiele się może dzieje u mnie. W poniedziałek nie byłem na paletkach, poszedłem we wtorek. Była tam jedna miła Chinka, ma chłopaka, no trudno. Ale fajnie nam się grało i wymieniliśmy się mailami, żeby grać znowu razem w przyszłym tygodniu. Zanim z nią grałem, to grałem z jedną U. Niemki są czasami jednak jakoś zimne. Niby się uśmiechają, ale trochę jakby przez szybkę z lodu. Z tą U wygraliśmy miksta w zeszłym tygodniu, na tej lidze dla zupełnych amatorów. U jest atrakcyjna, to trzeba powiedzieć. Ale jak X, czyli Chinka do mnie podeszła, czy bym z nią trochę nie pograł, to momentalnie zapomniałem o U. Fajnie się grało, ale na koniec bolało mnie udo, bo jak się z dziewczynami gra, przeciwko dwóm facetom, to trzeba się bardziej nabiegać.
W poniedziałek był taki wiatr, że niektóre kolejki nie jeździły. Jechałem kolejką, bo nie chciało mi się rowerem. W jednej z tych kolejek dziewczyna się do mnie uśmiechnęła. Nigdy nie wiem, w takich przypadkach, czy ktoś się do mnie uśmiecha, czy nie, czy może do kogoś innego. Ale to było wyraźnie do mnie, bo przedtem poprawiła sobie włosy, gdy na mnie patrzyła, widziałem to kątem oka. Uśmiechnąłem się z powrotem i zaraz potem wysiadłem, bo był mój przystanek.
Wtedy myślę sobie, że jestem jednak nieśmiały, chyba, gdy chodzi o pokazanie emocji. Gdy spojrzę na mojego whatsapp, to widzę tam pełno dziewczyn, w sumie. A z drugiej strony, to chyba się boję, być z kimś. Z jednej strony szukam kogoś, a z drugiej strony widzę, że czasami się wycofuję, albo może to one się wycofują. Trudno wyczuć.
Nie lubię tych moich lęków, tego niepokoju w środku. Wiem teraz lepiej, że gdy się zakocham, czy zakochuję, to uciekam myślami do tych dziewczyn. Uciekam przed tym, co jest w mojej głowie. Z jednej strony, to dobrze być blisko kogoś, z drugiej strony zaczyna się we mnie jakaś wewnętrzna walka. Coś mnie do nich ciągnie, czuję czasami też więcej niepokoju, smutku, ale też więcej euforii, staję się trochę rozregulowany. Ogólnie, to chyba gorzej się może czuję, nie wiem, to jakby trochę inny stan. Kiedyś szukałem dziwnych dziewczyn, a może tylko takie znajdowałem, teraz nie wiem, kogo szukam.
Walczę codziennie z małymi górkami, z bezsensem robienia czegoś, z tym, że czuję niepokój, gdy mam coś zrobić. Ale, nikt tego za mnie nie zrobi. Zauważyłem, że myślę coraz rzadziej o NB (Narkotyku-B).

Komentarze

  1. taka jest cena tego, że się w kimś zakochujemy. jest fajnie, ale czasami przychodzą niesamowicie beznadziejne momenty. ja kocham bardzo mojego faceta, ale muszę przyznac, że tylko gdy jestem sama czuję się najsilniejsza, taka niezależna...
    w związku chyba oddajemy trochę samych siebie, czasami bezpowrotnie..
    ps. jeśli poprawiała sobie włosy, to musiałes jej się bardzo spodobać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Usmiech ma potężną siłę i jest wspaniałym narzędziem. Warto wprawiać się w jego użyciu. Prawie każdą dziewczynę można zagadnąć, jeśli się uśmiechnie i powiecoś neutralnego i sympatycznego. Czasami wystarczy: "Mamy piękny dzień, prawda?" Albo "Ależ dzisiaj wieje!". Łatwo jest wytrenować takie zagadywanie. Na przykład można zacząć w supermarkecie, to jest świetny poligon. Są setki rzeczy, które można do kogoś powiedzieć w supermarkecie:"Przepraszam, czy moglaby Pani podac mi ten koszyk?" "Przepraszam czy te bulki sa razowe?"
    I usmiech. I dziekuje.
    Po stu takich zagadywankach idzie to jak z platka. Potem mozna przejsc na zagadywanie w pociagu i autobusie. Dwa zdania, zadne nagabywanie. Jakies tam "czego sluchasz", "co czytasz".
    Ludzie w wiekszosci sa mili. Mozna uciac sobie przyjemna pogawedke, a czasami pozna sie kogos sympatycznego. Ja kilka milych osob poznalam w samolocie czy w pociagu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Więc jednak masz powodzenie :) Skoro się do Ciebie uśmiechają itp.
    Ja też niestety jestem nieśmiały... W dawnych czasach kiedy dziewczyny jeszcze od czasu do czasu zwracały na mnie uwagę straszliwie się motałem i kompletnie nie wiedziałem co robić co kończyło się tak samo jak u Ciebie. Nie robiłem nic...
    Szkoda, że nie zagadałeś do dziewczyny w kolejce...
    Myślę jednak, że prędzej czy później znajdzie się kolejna :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że to też zależy od tego, w jaki sposób i dlaczego się człowiek zakochuje. Gdy jest to po części forma ucieczki, to może to prowadzić do niepotrzebnych konfliktów, czy uzależnień, jak w moim przypadku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zagadywać to ja najczęściej potrafię ;) Ale najczęściej to też do niczego nie prowadzi, bo to tylko powierzchowne zagadywanie, jakiś tam kawałek mnie ucieka przed tym.
    A uśmiech, to wiadomo, jest często pomocny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Skąd wiesz, że dziewczyny na Ciebie uwagi nie zwracają?
    Mnie nie za bardzo szkoda, że nie zagadałem. Myślę, że to nie problem, że żadnej dziewczyny nie znajduję, ale, że też chyba nie za bardzo szukam. Z jednej strony chcę, a z drugiej może się boję, że moje życie straci jakiś tam balans. Nie wiem do końca.
    Myślę, że Ty też kogoś znajdziesz, wydajesz się być zupełnie normalny, czyli niby dlaczego nie miałbyś kogoś znaleźć? Ja już byłem parę razy z kimś parę lat.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale te wszystkie stany euforii, smutku, rozdarcia przy zakochaniu są normalne:) Podobno tak się ludzie czują jak biorą jakies narkotyki, więc coś jest na rzeczy;) też się boję zakochania, ale wszystkie moje niepowodzenia jakoś mnie wzmocniły. Wiem, czego się spodziewać i mało mnie zaskakuje. Jak będziesz tylko próbował i uśmiechał się częściej, to znajdziesz kobietę, przy której lęki miną. Ale trzeba PRÓBOWAĆ i nie poddawać się, bo życie jest tylko JEDNO. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ;) Myślę, że moje lęki nie mają wiele wspólnego z kobietami, raczej z moim dzieciństwem.
    Byłem już parę razy z kimś i nie było mi przez to wiele lepiej. Czasami dochodzę do wniosku, że jest mi lepiej samemu. Wiem, że te stany euforii i uzależnienia przy zakochaniu porównywalne są do uzależnienia od narkotyku, sam często używam tego porównania ;)
    Ale, może i znajdą kobietę, przy której lęki miną ;) Kiedyś tak myślałem, teraz szukam rozwiązania w samym sobie, ale, możliwie, że prawda leży po środku :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A nie boisz się, że za 20 lat spojrzysz na swoje życie i uznasz, że coś straciłeś? Bo jakbyś naprawdę nie chciał, to inna sprawa, ale Ty chcesz mieć inne życie.

    OdpowiedzUsuń
  10. To trudne pytanie, bo już teraz wiem, że dużo straciłem, chociażby normalne dzieciństwo ;)
    Pytanie tylko, co mogę osiągnąć i jakim wydatkiem energii?
    Dla mnie jest już pewnym osiągnięciem, że rzadko myślę o samobójstwie i nie pakuję się tak w bezsensowne zakochania, które do niczego nie prowadziły, bo były związane z różnego rodzaju bagażem emocji.
    Już teraz uważam, że pewne rzeczy straciłem, poprzez to, że jestem sam, ale też pewnie coś tym zyskałem. Pytanie też, co jest w mojej sytuacji realistyczne. A to trochę skomplikowane, moim zdaniem.
    To nie polega tylko na tym, że dziewczyny mnie nie chcą, to też trochę, że jak z jakąś jestem, to nie jest mi lepiej, ale przeważnie gorzej, takie mam wrażenie. Walczę z moimi lękami, nie z tym, że jestem sam. To w pewnym sensie może jakiś efekt uboczny.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pytanie, czy samemu potrafisz sobie z tym poradzić (wybacz- nie czytałam bloga od początku, więc może coś już wcześniej pisałeś o tym jak sobie starasz ze wszystkim radzić), bo może się okazać, że aby nie zmarnować dobrych lat swojego życia (bo dzieciństwo jak piszesz już było nieciekawe), musisz poprosić kogoś o pomoc.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chodziłem chyba przez rok na terapię. Ale na koniec było dziwnie, bo dziewczyna terapeuty poszła kiedyś ze mną na kawę, choć w sumie, już nie byli wtedy razem... Eh, życie ;)
    Myślę, że jakoś sobie radzę, a że nie za bardzo ufam terapeutom, bo znam ich trochę, to próbuję sobie sam radzić. Ale, pożyjemy, zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!