Nie zastanawiać się co chwilę

Kumpel z klubu narzeka, że mu powoli idzie nauka techniki, że mu się miesza, bo dwadzieścia nowych rzeczy na raz, których się tydzień temu, przynajmniej teorii do tego, nauczył. Mówię mu, żeby brał na spokojnie, bo do tego czasu trzeba. Trochę go to może uspokoiło. Ja sobie dużo ćwiczę, to znaczy, jak się gra w paletki, to nie tylko trzeba lotkę trafić, ale też do niej sensownie dobiec. Mało kto, w tym jednym klubie, ćwiczy samo bieganie na boisku. W tym innym klubie jest to w pewnym sensie oczywiste, że tak się ćwiczy. Więc ja sobie też ćwiczę, sam dla siebie i zauważyłem, że lepiej mi się przez to gra.

Coś mam lekki tik na policzku, czasami, ostatnio i lekko serce czuję. Tak, jakby się w mojej głowie jakiś schemat włączał, w stylu "bój się".
Wczoraj byłem na ściance, w słońcu. Można było sobie fajnie z ludźmi pogadać, nawet się niektóre dziewczyny do mnie uśmiechnęły. W sobotę paletki.

Myślę, że stresuje mnie ten wyjazd do Australii. Ale to nic nowego, zmiany mnie stresują. Lęki czuję i tak codziennie, trudniej mi się oddycha, albo trudno mi się skoncentrować. Ogólnie, to czasami przychodzi jakiś impuls i jestem w stanie gotowości, to znaczy, albo się duszę, albo mi się spać chce, albo nie potrafię się ruszyć. Czasami czuję, jak zaczyna mi być zimno, tak od środka. Ale, co z tego, przyglądam się temu czasami, czasami nie uciekam w oglądanie seriali, jak jestem w domu. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale staram się utrzymywać balans.

Wymieniamy sobie wiadomości z NB (narkotyk-B), ale staram się trzymać na dystans. Wolę być bliżej mojego wewnętrznego dziecka, bo mi to chyba pomaga.

W sumie, to stwierdziłem, że po prostu muszę walczyć, nie zastanawiając się co chwilę po co.

Komentarze

  1. A może coś od czasu do czasu wziąć na uspokojenie...? Nie mówię o ciężkich prochach (choć już brałam największą dawkę relanium w swoim życiu +ketonal na nerwobóle), ale jakaś melisa czy coś...? Można wiedzieć w które konkretnie miejsce Australii lecisz? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na uspokojenie mam sport ;) Problem w tym, że kofeina pomaga mi wyjść z taj dziury, do której się chowam, uciekając przed światem, oglądając seriale. Nie mam nerwobóli w tym sensie, po prostu, mhmm, jestem czasami zestresowany. To po części PTSD, czyli nieadekwatne reakcje w stosunku do bodźców. Chcę lecieć do Queensland.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kofeina to bardzo dobra rzecz ;-)
    Queensland. Super :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. hm, to prawda. mniej się zastanawiać, więcej działać. można przecież później pomyślec o skutkach, zmienić coś ewentualnie:) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem kofeiny to praktyczna rzecz, ale nie wiem, czy dobra, to w sumie używka ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chodzi mi o to, żeby próbować przeskakiwać dołki, czyli momenty zwątpienia w to co się robi, czy to ma sens.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!