Lęk i walka

Mój sąsiad ma kłopoty z wychodzeniem z domu, od lat, albo od dziesiątek lat. Zaczęło się z nim, jak miał dwadzieścia parę. Przenieśli ich oddział w inne miejsce, bliżej portu, czy coś, i zaczęło się. To znaczy, ataki paniki. Dzieciństwo miał podobno dobre, czyli normalne. Fakt, nie wspomniał nic o ojcu, tylko o matce. W sumie, to myślę, że nic się z niczego nie bierze. W każdym razie uczy się on od nowa chodzić na spacery, z jakąś grupką starszych pań.
Tak sobie gadaliśmy, przed drzwiami klatki schodowej. Wspomniał, że jak musi czekać u lekarza, to zaczynają go łapać duszności, robi mu się gorąco, trudno mu wytrzymać. Miesza mu się wtedy w głowie, mówi. A ja mu na to, że znam to, to lęk.
Mamy w głowie schematy zachowania, wyuczone, albo z DNA i one się włączają. Mówię o tych zapamiętanych w starej części mózgu. Te mają wyższy priorytet nad tymi z logiki, z kory mózgowej. Więc nic dziwnego, że jak ma się black out na egzaminie, to trudno go logiką ogarnąć i opanować.
Już to widzę. Jak się ma stres, to reaguje się na jeden z trzech sposobów. Albo się udaje martwego, jak biedronka, czy inny robaczek, albo się ucieka, jak zając, albo walczy, jak tygrys. Gdy profesor studenta coś pyta, to może on udać martwego, spaść z krzesła i nie reagować. Tyle, że na dłuższą metę to raczej nic nie przyniesie. Ale część ludzi ma po prostu pustkę w głowie. I udaje, że się zastanawia, mając nadzieję, że ta pustka czymś się wypełni.

Powiedziałem też temu sąsiadowi, że człowiek jest przyzwyczajony do łatwego życia, przynajmniej w naszych krajach. Taka wiewiórka, która wesoło skacze po drzewach, ta to nie ma lekko. Tu jakiś ptak drapieżny, tu jaki kot, czy pies, albo co. Albo ktoś jej zajuma zapasy na zimę. Już nie mówię o tym, że czasami jest po prostu zimno, a żarcia nie da się kupić w supermarkecie. I ona nie powie sobie "to mnie się nie chce, bo i tak nie dam rady". Tylko po prostu walczy. Bo tak po prostu jest i tyle.

Komentarze

  1. I co ten sąsiad na to...?
    Współczuję facetowi, ale rozumiem Go. Każdy ma jakieś lęki. Wystarczy jakiś mały stan zapalny i człowiek może już z domu nie wyjść...

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję temu człowiekowi, ale dobrze ująłeś, że nic, żadne zaburzenie psychiczne nie bierze się znikąd. Zawsze gdzieś musi leżeć przyczyna.
    Różni ludzie inaczej reagują na lęk i stres. Ja zazwyczaj trochę się tremuję i nie lubię robić nic pod presją, ale zawsze staram się dać wtedy z siebie jak najwięcej by mnie to nie złamało i potem odetchnąć z ulgą,
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. To dobrze, że ten mężczyzna może z Tobą porozmawiać. Tym bardziej, że chyba go rozumiesz. I racja- zaburzenia nie biorą się znikąd. Lęki są w każdym z nas i to naturalne. Schody zaczynają się właśnie wtedy, gdy role się odwracają i to one panują nad nami.
    Pozdrawiam : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że on też może ze swoją terapeutką porozmawiać, bo robi terapię, czy z grupą, z którą chodzi na spacery.
    Ano, problemy zaczynają się wtedy, jak się ma z czymś problemy ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo w sumie, jeżeli wyjdzie się z założenia, że mózg, to połączenia komórek nerwowych, ogólnie mówiąc, to raczej tam też odgrywają się procesy myślowe, czy emocje. Dlatego, jeżeli jakoś się na coś reaguje, to przez to, co jest w głowie. A jak się nie wieży w cuda, czy nawiedzenia, to w sumie, skąd się ma coś w tej głowie wziąć, jak nie przez genetykę, albo przez coś, co się przeżyło. Choćby uraz głowy.
    I pewnie, w zależności od schorzenia, czy problemu, jednemu łatwiej, drugiemu trudniej. Jak i niskiemu jest trudniej grać w siatkówkę, niż wysokiemu, statystycznie na to patrząc ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sąsiad zgodził się ze mną. Chodzi, nie wiem od kiedy, na terapię. Choć uważa, że nie jest lekko.
    Moim zdaniem, to jak nie musi się czegoś zmienić, a on mieszka sam w 3-pokojowym mieszkaniu i jakoś tam żyje, to nie ma też aż takiej motywacji. Tym bardziej jak nie do końca się rozumie, co się dzieje i wierzy, że da się coś zmienić. Ale może się mylę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!