Nie ma co rezygnować z walki, choć czasami cholernie trudno

Coś mnie niepokój goni. Każda zmiana wywołuje jakieś dziwne uczucie, gdzieś w moim ciele, w mojej głowie. Trudniej mi się skoncentrować.
Zostawić to tu wszystko, na parę miesięcy, albo nie wiadomo na ile? Po co, żeby mieć gdzieś tam inaczej, może gorzej? Przecież wcale nie jest tak źle. Nie mam dziewczyny, ale mam sport i jakoś żyję, walcząc z lękami.
Tyle, że nie wiem, czy nie mógłbym lepiej walczyć, zamiast chować się w sobie, przed światem.
Jak być znowu bez pracy?
Pytania które sobie stawiam, nie znając odpowiedzi. Nie potrafię odróżnić głosu rozsądku od głosu lęku, idąc ciągle w niewidocznym labiryncie, we mgle, po kolana w asfalcie. Nie wiem dokąd idę, dokąd dojdę, dlatego po prostu staram się coś robić, czasami na oślep.

Wczoraj na paletkach, po treningu dla drużyny, zapytał mnie jeden z tych dobrych graczy w jakiej klasie gram. Jak powiedziałem, że coś tam pogrywam w tej dla klasie dla zupełnych hobbystów, to powiedział, że dlaczego, że jestem dużo za dobry na to. Miło mi się zrobiło.

Australia, lęki, zmiany. Gdybym się miał kierować lękami, to nie wiem, gdzie bym był. Wiadomo, kierują one moim zachowaniem, wciskają mnie do kąta, unieruchamiają, jak niewidzialna sieć wielkiego pająka, ale ja się bronię i tyle. Bo nie ma co rezygnować z walki.

---
Dzisiaj przegrana bitwa, nie dałem rady nic w domu zrobić. Oglądałem jakieś chińskie seriale, tyle, że z angielskimi napisami. Tak, jakby wszystko stało w miejscu, ale czas ucieka, bo w lipcu muszę do Australii. Muszę, czy chcę? Nikt mi nie każe. Po prostu staram się uciec na oślep trochę, z tej klatki, w której jestem.

Komentarze

  1. Czyli jednak ta Australia. Decyzja ostateczna?
    A jeśli chodzi o sport, to Gratuluję :) Dobrze, że masz tą swoją odskocznię:) Ciekawe czy będziesz miał to samo w tej Australii...

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie, to raczej ostateczna, że tam na jakiś miesiąc, dwa, trzy chcę pojechać. Choćby z tego powodu, żebym nie żałował, że tego nie zrobiłem ;)
    Tam też można grać w paletki, plus, można surfować ;)
    Ale ogólnie, to na pewno jest tam inaczej i tego komfortu, który tu mam, z super dostępem do treningu, rowerkiem do pracy, raczej tam nie będę miał.

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak- lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż żałować, że się nie zrobiło...

    OdpowiedzUsuń
  4. Przynajmniej, jeśli o takie rzeczy chodzi ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!