Ani dobrze, ani źle

Siedzę tu w tej Australii i ani mi tu dobrze, ani źle. Niektórzy Australijczycy mówią, żebym został, ale to tacy, którzy nie są tu urodzeni, inni nie mówią nic. Budzę się jeszcze w nocy, bo spore przesunięcie czasowe. Kangurów jeszcze nie widziałem, ale siedzę cały czas w mieście, tu ich nie ma.
Przez kostkę nie poszedłem nigdzie na sport, choć dzisiaj byłem trochę pobiegać i porobiłem parę ćwiczeń na urządzeniach w parku.
Jedna dobra kumpelka mieszka niedaleko, razem ze swoim mężem i swoją siostrą. Fajnie jest z nimi trochę czasu spędzić. Tu zima, więc w nocy koło 10C, a w ciągu dnia, jak teraz, nawet jak słońce świeci, to w cieniu chłodno. Nie wziąłem wielu rzeczy, sporo sportowych, ale mało do ubrania. Przydałby się jakiś ciepły flies, bo ten który mam jest taki sobie.

Może kupię samochód, jakiś tani, używany, zamiast wynajmować. Nie wiem w sumie, co czuję. Mogłem sobie kurtkę ze sobą wziąć, do parku, znaczy się, bo siedzę w parku. Poszedł bym gdzieś z tego cienia, ale tu wygodnie, bo stół, więc zarzucam tylko kapucę na głowę i piszę dalej.
W sumie, to nie jestem uzależniony od tego parku, choć jest tu darmowe WiFi. Mam w komputerze kartę do internetu, ale z drugiej strony, to nie chce mi się w domu siedzieć, bo tam jest po prostu kurna zimno. Fakt, latem jest tam pewnie przyjemnie, ale zimą? Oni nawet chyba ogrzewania nie mają, bo i po co. Jak jest 10 na zewnątrz, to w domu pewni koło 18, więc da się wytrzymać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!