Kupowanie radia, podobne do wchodzenie w związek?

Musiałem kupić radio do samochodu. To znaczy, chciałem, bo chciałem sobie posłuchać czegoś innego, niż tego co puszczają, przynajmniej, jak leciały reklamy. Poza tym, to chciałem znowu posłuchać trochę lekcji chińskiego. A może po prostu miałem ochotę, na nowe radio?

Nie wiedziałem jakie kupić. Podobnie, jak z kupnem wielu innych rzeczy, męczyłem się z tym, oglądając różne reklamówki, szukając w internecie, pytając przyjaciół o zdanie. Wziąć takie, czy inne, co ma mieć, czego chcę, czy warto iść na taki, a nie inny kompromis.
Na koniec byłem w tej fazie, że po prostu chciałem już wreszcie mieć to radio, nie musi być takie wymarzone, bo to tylko radio. Ale, żebym je miał i nie musiał więcej szukać.
Wybrałem sobie jedno, w miarę takie, jakie chciałem. I tak było dwa razy droższe od tego, które chciałem na początku kupić. Poszedłem do sklepu, w sumie, to żeby je kupić.
Patrzę, a ono ma przyciski o czerwonym kolorze, to znaczy, podświetlane na czerwono. A chciałem niebieskie. Sprawdziłem, nie da się zmienić. Ale poza tym, to było w miarę. Miało wszystko to, co chciałem. Odtwarzacz CD, wiem, ludzie nie potrzebują CD, bo można coś podłączyć, ale ja lubię mieć coś, czego mogę od razu słuchać i mi kable nie zwisają. Mniejsza z tym odtwarzaczem. Ważne, że miało Bluetooth, poradził mi kumpel, bo możne bez kabli własnej muzyki słuchać. On w swoim radiu, jest bardzo z tego zadowolony.
Trochę mi się jeszcze to główne pokrętło nie podobało, jakieś tanie było, ale, jak to się u nas mówi, strzelać się z tego nie będzie, a działało, to pokrętło.
Chciałem to radio kupić i mieć święty spokój. Tyle, że nie umiałem go znaleźć na moim telefonie, żeby się podłączyć. Inne radia była, a to nie.
Wyszedłem trochę zrezygnowany, bo nawet miła sprzedawczyni nie mogła mi pomóc. Zacząłem szukać innego. Znowu przeglądałem testy, ulotki, sklepy internetowe. "Co ja się tym tak przejmuję", złościłem się sam na siebie.

W końcu znalazłem takie, jakie chciałem, droższe, w innym sklepie, ale takie, z którego używania mogę się cieszyć. Parę metrów dalej było to poprzednie i nadal nie mogłem się do niego podłączyć, stwierdziłem, że tak widać musiało być.

Nie chodzi mi o to radio, ale raczej o zmęczenie w szukaniu kogoś, czegoś. Na koniec, to człowiek ma dosyć i chce to po prostu mieć, albo mieć z głowy to szukanie. I myślę, że część związków istnieje z tego powodu, że chce się wreszcie kogoś mieć, albo mieć dziecko, czy rodzinę. Wtedy idzie się na kompromis, co jest normalne. Chce się zapomnieć, że coś nie pasuje, bo "może się ułoży". A jak się nie układa, to "może się ułoży po pierwszym dziecku", albo "po drugim dziecku pewnie będzie lepiej". Ciekawe ile osób odstrasza bycie samemu, czy szukanie na nowo, gdy jest się coraz starszym i może coraz trudniej się otworzyć. A może wie się lepiej, czego się szuka, albo tak się tylko wydaje.

W każdym razie, mam to radio, teraz jeszcze je muszę podłączyć, czekam niecierpliwie na adaptery, bo radio nie pasuje do oryginalnych wtyczek w samochodzie, co jest w sumie normalne.
I staram się utrzymać kontakt z wewnętrznym dzieckiem, bo może trochę dla niego kupiłem to radio, bo miałem ochotę, bo kupowanie sprawiało mi jednak radość. Kiedyś oszczędzałem na radiomagnetofon i na koniec go nie dostałem, mimo, że się sporo dołożyłem, to znaczy, rodzice się dołożyli. Nie wolno mi go było mieć w moim pokoju. Do dzisiaj wywołuje to we mnie dziwne uczucie. Oszczędza się miesiącami, a potem ktoś w sumie zabiera mi tą kasę, nie pierwszy i nie ostatni raz. Stary wiadomo, psychol, a dzieci to i tak darmozjady.

Walczę z lękami, siedzę sobie tutaj, powoli robi się chłodno, gdy słońce zachodzi. "Może jutro już nie będę żył", mówię sobie, bo przypadki chodzą po ludziach, więc chcę się bardziej z życia cieszyć, a nie obracać każdego dolara w ręce, co i tak nie do końca robię. Trochę więcej radości z życia. Tak, po prostu. Myślę, że od kiedy jestem bliżej do wewnętrznego dziecka, to jakoś mi to łatwiej przychodzi. I jak zwykle, tak do końca, to tego nie wiem.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!