Praca nad sobą, gdy nie da się zmienić świata

Myślę, że gdy się człowiek zdecydował na walkę, w której widzie jakiś sens, to łatwiej mu wyjść z "wyuczonej bezradności".
Wyuczona bezradność, jak u psów, które tak wytresowano, by nie uciekały z pomieszczenia, w którym dostają wstrząsy prądem, mimo, że było w nim wyjście.
Wiadomo, u człowieka jest to bardziej skomplikowane, ale nasze mózgi nie różnią się aż tak bardzo od tych psa, jeśli chodzi o budowę.

Kiedyś świat był dla mnie okropnym miejscem, chciałem się zabić, myśląc o tym chyba codziennie. Było mi bardzo źle, odczuwałem to czasami prawie jak ból fizyczny. Dystansowałem się od świata, równocześnie za nim tęskniąc, nie jest to najprzyjemniejsze uczucie, stać przed pancerną szybą.

Teraz pracuję nad sobą i widzę wyniki. Nie jest mi idealnie, ale jest mi dużo lepiej niż kiedyś i nie myślę już o samobójstwie. Wiem, że muszę uważać, ale przyzwyczaiłem się do tego, żeby nad sobą pracować.

Wyszedłem z założenia, że skoro nie mogę zmienić świata, to mogą zmienić siebie, tak, żeby mi było lepiej. A co może ważniejsze, doszedłem do przekonania, że nie cały jestem pokręcony, ale tylko niektóre moje kawałki. Nad tymi kawałkami pracuję. Nad tym, co mi najbardziej przeszkadza.

Komentarze

  1. Kiedyś podobnie myślałam i próbowałam się zmienić, ale wcale nie było mi z tym dobrze. Jestem jak jestem, nie wszyscy muszą mnie akceptować i lubić. Ja przecież też nie wszystkich darzę sympatią.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że mówimy o różnych rzeczach. Nie chodzi o akceptację otoczenia, o to "jakim się jest", gdy jest z tym w miarę dobrze.
    Raczej o reakcję na to, gdy człowiekowi źle ze samym sobą, ma myśli samobójcze, boli go zbyt wiele emocji, w porównaniu do innych ludzi.
    To bardziej w stylu "albo się zmienisz, albo nie przeżyjesz".
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. A to masz rację, podstawa to być ze sobą w zgodzie i czuć się dobrze, paskudnie jest wtedy kiedy zaczynamy siebie nie lubić, parę razy przez chwile poczułam coś takiego i nie było to fajne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ano, być ze sobą w zgodzie :)
    Ja nie to, że się nie lubię, mam po prostu stany lękowe, duszę się, problemy z koncentracją i takie.
    Już nie mówię o myślach samobójczych, ale tych chyba od roku już prawie, że nie mam ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!