Z liściem

Myślę, że jako dziecko bałem się, że mój stary mnie po prostu zabije. Lubił sobie tak pogrozić, „zatłukę jak psa”.
Bo tak się czasami zastanawiam, na ile się go bałem. Pamiętam spotkanie rodzinne parę lat temu. Spałem wtedy w domku campingowym, może z 500 metrów od domku letniskowego starego. Przeszło mi wtedy przez głowę, przed snem, że może lepiej zamknąć drzwi na klucz, od środka, bo kto wie, czy on się nie przywlecze, z nożem i mnie nie zadziabie.
Choć on już wtedy miał lekkie problemy z chodzeniem. Myśl bez sensu, ale skądś się wzięła, z jakiegoś zakątka w głowie.
Nie zamknąłem wtedy tych drzwi, uważając, że nie ma się co paranoi poddawać.


Siedząc w kafejce zacząłem rozmawiać z jednym, który uczy się psychologii i teologii, jak twierdził. Nie wiem, czy studiuje na uniwerku, czy gdzieś tak. W każdym razie miał na sobie koszulkę z obrazkiem krzyża, a w uszach spore dziurki, puste. Pewnikiem jakiś nawrócony.


Tak gadaliśmy, też na temat, że czasami łatwiej walczyć z problemami, gdy rozumie się trochę, jak mózg działa. To znaczy, że jest stara część mózgu, kierująca emocjami i nowa, czyli logika. One nie zawsze się dogadują, czyli problemy są zaprogramowane. Patrz „black out” na egzaminach, gdy emocje odcinają informacje pochodzące z logiki.
Bo jak w lesie gdzieś, nagle widzę maciorę z warchlakami, to nie zaczynam się zastanawiać, jak jest dzik po łacinie, ani nie próbuję tych młodych liczyć, tym bardziej, jak biegają jak nakręcone.
Pompa mi raczej zaczyna chodzić na wyższych obrotach i patrzę, gdzie tu kurcze jakie drzewo, na które bym się mógł wspiąć, albo po prostu zamieram w bezruchu, mając nadzieję, że mnie to bydlę nie zobaczy.


Myślę, że wiele ludzie nie myśli o tym podziale, na emocje i logikę, w uproszczeniu mówiąc. Niezależnie od tego, że część z nich uważa chyba, że ich reakcje są czymś ich własnym.
„Noo, tak po prostu jest. Taka jestem, taki jestem”.
Nie wpadnie im do głowy, że tak ich wytresowano, w dużej mierze, jak to zwał tak zwał. Zrobili to rodzice, czy po prostu otoczenie.
Dla mnie wiele emocji i reakcji jest wyuczonych. Dziecko uczy się zachowania, a potem dorosły tak reaguje.
Widać to chociażby po podejściu do nagości. W Polsce, nudyści są dla większości starszego pokolenia czymś w rodzaju zboczeńców, bo przecież Bóg stworzył nas z liściem na głowie, czy jak to było. Jest nawet piosenka „Wsiadł do autobusu człowiek z liściem na głowie…”, czy może mi się miesza.
Tymczasem w Ex-DDR plaże dla nudystów były czymś zupełnie normalnym, prawie wszyscy się tam rozbierali. Raczej był lekki obciach, jak ktoś nie chciał. Już widzę moherowe berety w DDR.


Niektórzy bronią tych swoich emocji, sensownych, czy bezsensownych, bo to „JA”. Dla mnie to trochę, jakby chodzić w siermięgach, bo tak już pra, pra, pra, czy który tam dziadek robił. Można, ale czasami warto coś innego założyć, jak deszcz pada, nie mówię, że trzeba. Czasami ktoś lubi kopać się z koniem.
Mąż alkoholik bije żonę, ale ona, cierpi, bo on ją kocha. A wiadomo, jak kocha, to bije, co zrobisz.
Niewiele autorefleksji, choć prawdopodobieństwo jest dosyć wysokie, że któreś z jej rodziców, w takim przypadku często ojciec, było alkoholikiem.
Ona powtarza wyuczony wzorzec, nie zdając sobie z tego sprawy. A jak facet nie chce pić, to mu czasami w tym pomoże, coby pasował do obrazka.


 

Ja też powtarzam pewne wzorce, dokładniej mówiąc, to one same wyskakują, nie muszę się wysilać, to moje lęki i inne, na tym polega PTSD.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!