Zielone głowy węży

Tak szperam po moich notatkach, szukając jakiegoś konceptu, może nowych dróg, by coś robić z moimi lękami, czyli barierami.
Znalazłem to, w sumie, to przypomniało mi się znowu, że kiedyś jednak było gorzej, jakby ciemniej. Teraz siedzę sobie w cieniu, jest gdzieś 26C, słońce świeci, mam czas, żeby zbierać energię na walkę i walczyć. Ale wtedy, chyba bardziej uciekałem, nie znaczy to, że teraz nie uciekam.
NB (narkotyk B) znowu mi życzyła "miłego dnia". A niech sobie życzy, odpisałem w stylu "miłej nocy".
Byłem znowu pobiegać, biegam, czy mi się chce, czy nie chce. Wymówka zawsze się jakaś znajdzie, to ciekawe, obserwować te różne myśli, czy głosy w głowie.

"Widzę zielone głowy węży owijających się wzdłuż nóg stołu komputera. Nie lubię ich. Nie lubię to za mało powiedziane, nie znoszę ich. Może się ich po prostu boję, bo nie podchodzę do klawiatury.
Słysze cichy syk i zauważam, że krok ode mnie, na podłodze, pod drewnianą półką majaczy się prawie kwadratowa głowa jednego z nich. Cichy syk ma mnie ostrzec, ale jestem już tak otępiały strachem, że nie dociera on do mnie od razu.


Czego się boję? Tego, że mnie ukąsi w nogę? No i co z tego?
Instynktowny lęk zamraża mi krew w żyłach.


Drętwieję ze strachu jak mała myszka widząca w szmaragdowych oczach bestii odbicie swojej śmierci.
Mogła by jeszcze chyba uciec, ale ona poddaje się od razu, sparaliżowana. Zahipnotyzowana spojrzeniem węża i szybkimi ruchami jego rozdwojonego języka.
Jestem jak ta myszka, tyle, że myszki chyba nie wstydzą się swojego strachu. Ja, unieruchomiony obawą, po prostu stoję, a w resztkach mojej świadomości, tych nie zajętych myślą o bólu lub ucieczce, kołacze się wstyd. Wstyd i bezradność.


Wystarczyło by zrobić krok do tyłu by być znowu poza zasięgiem ataku węża, ale ja nie chcę tego kroku zrobić.
Jak długo mam się jeszcze ukrywać w swoim pokoju. W klatce, która jest moim życiem. Stoję tak przez chwilę i zastanawiam się, albo może udaję przed samym sobą, że się zastanawiam.
Udaję, że zbieram siły. Potem mrużę nieco oczy i czuję jak mnie zaczyna mdlić.
To uczucie pojawia się w środku splotu słonecznego i przesuwa się centymetr po centymetrze w górę, wzdłuż mostka.
..."

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!