Mdłości od emocji

Lubię siedzieć w bibliotece, tutaj. Może dlatego, że nie jestem sam, a równocześnie mogę się jednak dobrze skoncentrować na nauce chińskiego, czy swoich myślach. A przynajmniej lepiej niż w domu. Naprzeciwko mnie siedziała jakaś ładna skośnooka, co było nawet miłe, ale potem ze dwa stoliki dalej, przyszła jedna, o migdałowej twarzy, przypominająca mi trochę NB (narkotyk-B). Mój mózg od razu to podłapał i zaczął wysyłać sprzeczne sygnały. Nie miały one nic wspólnego z logiką, uważam, choć trudno mi logicznie mówić o własnych emocjach. Mówię, logicznie, bo nie wiem ile ona ma lat, nie wiem kim jest, uczy chyba kogoś czegoś, albo uczą się razem. Wiem to po K, że bardzo trudno jest ocenić wiek u Azjatek. To mówią emocje, a równocześnie blokują mnie, bo przecież nie podejdę do niej, jeśli ona ma 18 lat, czy coś.

Moje emocje reagują czasami na niektóre impulsy, jak ładna dziewczyna. To normalne, ale na niektóre, jak na NB, czy podobne do niej, to reagują za bardzo. Wiem, że w mojej głowie powstają jakieś wymarzone obrazy, nie mające nic wspólnego z rzeczywistością, pewnie dochodzi do tego tęsknota wewnętrznego dziecka. I tak jest lepiej, niż kiedyś. Teraz trudniej mi się tylko oddycha, kiedyś, to wpadałem w głęboki dół.

No właśnie, interesujące jest obserwowanie emocji, takich gwałtownych, jakby "od serca". Z drugiej strony, to wiem, że takie emocje mogą być też negatywne. Gdy kiedyś zalewała mnie fala emocji, agresji, czy może frustracji, to potrafiłem walnąć głową w ścianę, albo coś rozwalić. Potrafiłem trzasnąć drzwiami z całej siły. Teraz wydaje mi się to śmieszne.

Kiedyś bałem się, że mogę komuś coś zrobić, w sensie, komuś bliskiemu. Możliwe, że kopiowałem zachowanie starego, nie wiem. Teraz tego tak nie mam, może dlatego, że nie mam nikogo tak bliskiego? A jeśli coś takiego się pojawia, to łatwiej mi to wyczuć i odpowiednio reagować. Zdaję sobie sprawę, że to jakieś niepoukładane emocje.
To trochę jak na surfie, nie na każdą falę można wskoczyć, niektóre są za duże, trzeba wtedy pod nimi zanurkować, gdy się nie da ich uniknąć, poczekać aż przejdą.

Dlatego biorę teraz co jakiś czas głębszy oddech, mimo, że ta dziewczyna nadal siedzi parę stolików dalej. Coś w mojej głowie mi mówi, że nic by z tego nie wyszło, gdybym podszedł, bo ona jednak chyba dosyć młoda. Wiem, bo robiłem już różne rzeczy w moim życiu, wiem jak się to kończyło. Z moim bałaganem w głowie też się trzeba trochę ostrożniej obchodzić.
Ogólnie, to jak ktoś siedzi przy moim stoliku, to prawie zawsze coś tam zagadam, czasami kogoś poznam, czasami nie, ale dwa stoliki dalej, to nie można nic na spokojnie wybadać

Dobrze mi chyba sport robi, stwierdzam po raz któryś. Chodzę prawie codziennie na tą siłownię, trochę poćwiczę z A, a potem sam. Dzisiaj rano poszedłem pobiegać, to znaczy, zostawiam torbę na siłowni i idę biegać na zewnątrz. Wracam i ćwiczę trochę z A. Mam dosyć tej taśmy do biegania, na której tupię jak słoń i żeby szybciej biec, to muszę jakichś bezsensownych przycisków używać.

Słucham muzyki, może trochę o stepach w Chinach, czy w Mongolii, w każdym razie, to pokazują jakiś orły i ludzi na ujeżdżających dzikie konie. Czasami lubię takie przeciągłe głosy, jak indiańskie, czy Jojk z północy Szwecji.

Coś mnie dusi, mam lekkie mdłości. Emocje. Choć rano obudziłem się, ku mojemu zdziwieniu, nawet bez uczucia lęku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!