Powroty do dzieciństwa.

Kawa dzisiaj coś nie działa. Jesteś jakoś bez energii. Byłem rano na siłowni, coś tam poćwiczyłem. Muszę znowu swój plan ćwiczeń realizować, bo mam wrażenie, że gdy ćwiczę z A, to mało robię. Ona robi marszobieg, przez 45 minut. Potem zawsze te same ćwiczenia na brzuch, czy boczki.
Muszę iść więcej do parku, tam zrobię mój program. Na siłowni jest jakoś trudniej, bo ludzie tam albo biegają jak chomiki na tych taśmach, czy siodełkach z pedałami, albo męczą jakieś odważniki, bezpośredni, czy za pomocą maszyn. Raczej nikt tam nie podskakuje, nie robi czegoś szybkiego. W jednym kącie, tym koło chomików, są maty. Tam część ćwiczy brzuszki, czy rozciąga się. Gra głośno muzyka i maszyny szumią, chomiki tupią, gdy biegają szybciej, odważniki czasami zastukają.
W parku za to, nie ma jakichś skomplikowanych urządzeń, czasami jest gorąco, czasami przyjemny wiaterek wieje. Niedaleko przebiega droga, 4 pasmówka, ale tu i tak najwyżej 60 na godzinę jeżdżą. Poza tym, to jest trawa, pełno różnych ptaków. Czasami przyleci Kookaburra i się ze mnie śmieje. Ludzie z wózkami, czy jacyś na biegacze. Jakoś, nie tak jak w tej piwnicy siłowni, choć ma ona okna i jest na pierwszym piętrze.

Co do przepisów drogowych, to rzadko kto je tu łamie. B, u którego mieszkam, dostał akurat mandat, za niewłaściwe parkowanie, koło 230 AUD, czyli 650 zł.
Nawet mu nie napisali dokładnie gdzie to było, tylko nazwę ulicy. Przekroczenie szybkości raczej nie jest dużo tańsze.

W moich powrotach do dzieciństwa wracam zawsze do tego samego pokoju. Czasami mam wrażenie, że więcej emocji wraca. Moja lista "to do" nie zmniejsza się.

Czasami śmiać mi się chce, gdy czytam co ludzie wypisują, szczególnie, gdy chodzi o rzeczy związane z emocjami. Ale, po co sobie zaprzątać głowę jakimiś zbędnymi konkretnymi informacjami, jak można sobie budować zamki na lodzie, to nie kosztuje tyle wysiłku, a czują się oni przez to lepiej.
Może wywołuje to we mnie złe skojarzenia, bo przez ciemnotę mojej rodziny stary się mógł nad nami znęcać. "Co Bóg złączył, ..." i inne banialuki.
Człowiek jest tak często kierowany instynktami, ale, najczęściej o tym nie wie, bo nie pasuje to do światopoglądu.

Nic to, walczę dalej, z moimi lękami, zobaczymy, co dzień i czas przyniesie. Gdyby nie łokieć, to chodził bym się powspinać, ale coś nie chce się on wygoić.

Komentarze

  1. Hej, łokieć w końcu się wygoi tylko taj ciału trochę odpocząć do tych ciągłych treningów ;) siłownia ma swój specyficzny klimat tak samo jak treningi na powietrzy, kto co woli lub w zależności od ochoty, Ja patrząc wstecz zawsze wolałem siłownie ale z czasem przekonuję się do biegania i ćwiczeń aerobowych. Powodzenia i pozdrowienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To mi się dowcip przypomniał, jak siostrzeniec to wujka na wieś przyjeżdża, taki, co uważał na lekcjach biologii i wie coś o gospodarce rolnej.
    Tam pole po byku, a nic tam specjalnie nie rośnie.
    - Coś tam wam Wujku na tym polu nic nie rośnie, mówi siostrzeniec.
    - Ano, nie rośnie, wzdycha Wujek.
    - A jakby tak kukurydzę zasiał?
    - A, jakby coś zasiał, to pewnie by wyrosło.
    Jakbym nie chodził na siłownię, czy paletki, czy ściankę, to penie łokieć by miał się lepiej ;)
    Ja to chodzę na siłownię dla towarzystwa, poza tym, czasami jest na co popatrzeć ;)
    A poza tym, to w parku od 8 rano robi się naprawdę gorąco.
    Powodzenia w Niemczech i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!