Ucieczek przed lękiem ciąg dalszy

Dzisiaj dzień zaczął się dosyć słabo, koło piątej rano. Dusił mnie niepokój, ale co z tego. Nie wiem, czy chce mi się tu siedzieć. Na siłownię nie poszedłem, bo mi się nie chciało, tym bardziej, że wczoraj po południu grałem w paletki, z przerwami ze 3 godziny. Dobra wymówka.

Bycie samemu, czy ma to sens? Pewnie nie, ale nie umiem sobie nikogo znaleźć i mam wrażenie, że nie szukam. Może dlatego, że jak byłem z kimś, to było więcej huśtawek, tak mi się wydaje, ale może posuwałem się bardziej do przodu? Nie wiem. W każdym razie wczoraj poszliśmy po paletkach na kolację, czy jak to się nazywa, a część grupy poszła na koniec do baru. Nie przyłączyłem się, choć myślę, jak tak będę tylko w domu siedział, czy w bibliotece, to nikogo nie poznam. Mógłbym przez internet, ale miałem już parą takich spotkań, parę lat temu, nie chce mi się ich powtarzać.

Teraz napiłem się kawy i jest trochę lepiej. Najtrudniej czasami wyjść z domu. W domu wiszę po prostu na kanapie, albo siedzę bez sensu w internecie.
Muszę walczyć, żeby nie wpaść znowu w jakąś dolinę bez słońca, gdzie będę czekał, aż samo się coś zmieni. Muszę dalej walczyć z lękami, nie uciekać cały czas przed nimi, na co moja lista rzeczy do zrobienia wskazuje.

Komentarze

  1. Musisz walczyć ile tylko masz w sobie sił. Trzymam kciuki :) i serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!