Niewidoczna pajęczyna

Nie poszedłem dzisiaj do kafejki, więc mało co zrobiłem. Poszedłem z AU, po targu, na kawę. Ona się cieszy, że wraca do Polski.
Do AM, mężatki, która w miarę mi się podoba, dzisiaj nie napisałem. Zrobiłem tylko następny mały certyfikat na trenera. AM będę widział pewnie w środę.
Myślę, że trochę mi z tym wygodnie, że mi się ktoś taki, jak AM podoba, bo nie muszę się starać, ona mężatka, można pożartować, ale jest święty spokój.

Po tym, że dzisiaj prawie, że nic nie zrobiłem, widzę, jak bardzo mnie lęki blokują. Robią to jakoś dosyć zręcznie. Gdy czuję niepokój, to zaczynam się objadać, albo robić senny. Czasami piję jakąś kawę. W domu trudniej mi się za cokolwiek zabrać.
Jak to jeden z psychologów powiedział, z lękami jest trudno walczyć, bo nikt mnie nie zna tak dobrze, jak mój własny mózg.

Ale, niezależnie od tego, próbuję coś popisać, albo poczytać, co napisałem. Czasami ignoruję moje uczucie niepokoju, ściskanie w żołądku, ale czasami coś mnie po cichu unieruchamia, jak niewidoczna pajęczyna. Trudno coś wtedy zrobić, wydaje się, że z każdym ruchem jest jeszcze gorzej. Wiem, że to tylko w mojej głowie, ale jakaś część mojej głowy tego nie wie.

Komentarze

  1. Hmm jedna pani psycholog stwierdziła że powinnam się zgłosić do DDA i to mi pomoże nie zgłosiłam się mało tego nie słuchałam jej więcej nienawidzę tego ich bełkotu wychodzisz od nich bardziej skołowany niż byłeś. Ja tak miałam. Nie ufam im zresztą mało komu ufam. Ale ten psycholog twój może ma rację wszystko zależy od tego co kto ma w głowie i jak sobie radzi z tym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten "mój" psycholog, to był chyba akurat jakiś wykład, może nawet na "youtube", albo jakiś inny.
    Ja chodziłem na psychoterapię, ale poszedłem tam z konkretnymi oczekiwaniami, wiedziałem mniej więcej po co. Niezależnie od tego, że mam pewną wiedzę na temat psychologii i też mogę używać czasami ich "bełkotu".
    Ja sobie znalazłem psychoterapeutę, który mi pasował, bo sam nie mam zbytniego zaufania do przeciętnego psychoterapeuty. Może dlatego, że znam niektórych prywatnie ;)
    Druga sprawa, to kwestia otwartości na terapię. Czasami trudno jest się samemu się przełamać, a jak trafi się na jakąś "paniusię", która wie wszystko najlepiej, to bo się może odechcieć.
    Też miałem kiedyś taki przypadek, po którym mogłem nabrać odrazu do psychoterapeutek ;)
    Ogólnie, to uważam, że psychoterapia może pomóc, ale jak się nie ma zaufania do fachowców, albo się źle trafi, to może być trudniej. Polecam literaturę na przykład Judith Hermann.
    http://www.psychotekst.pl/ksiazki.php?nr=16
    czyli "Trauma and Recovery". Nie wiem, jak dobre jest to polskie tłumaczenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może czasem czujesz niepokój, może czasem nie radzisz sobie z własnymi lękami. Ale ogromnym osiągnięciem jest poznanie samego siebie, nazwanie tego, co się dzieje w naszej głowie, znalezienie przyczyn i skutków. I odnoszę wrażenie, że Ty masz to opanowane na naprawdę niezłym poziomie : ). I bardzo dobrze, bo osobą, która może nam najbardziej pomóc, jesteśmy my sami.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadza się, czasami dobrze jest znać siebie samego, jak są jakieś schody w życiu.
    Nie oznacza to jednak, że wychodzi się wtedy na prostą, ale na pewno jest łatwiej.
    Teraz wiem, że to nie jakieś niewiadome rzeczy, moje bariery i fale gorąca, czy inne, ale po prostu lęki.
    Programowano mnie niejako przez paręnaście lat, bym się bał, bym uważał, że jestem do niczego. Tak przynajmniej mój stary robił. Moja mama dawała mi uczucie miłości i bezradności, w stylu "nic się na to nie poradzi". Powstała mieszanka w mojej głowie, powodująca czasami, że waliłem głową w ścianę, dosłownie.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!