Bezsens istnienia, ociężałość.

Może coś lepiej, łatwiej mi rano coś robić, mniej się duszę.
W poniedziałek byłem potrenować, do dzisiaj mam zakwasy, kumpel nas tak pogonił. Próbuję rozgryźć moje słabości.

Siedzę w kafejce, na zewnątrz zima, według kalendarza. Internet mówi, że 27C. Dlatego nie chciało mi się jechać na rowerze, bo przyjechał bym pewnie spocony.

Z Chińskim słówka trochę lepiej idą, ale ciągle nie umiem czytać żadnych normalnych tekstów. Wkurzające. Ale codziennie rano przelatuję przez jedną z list ze słówkami. Zobaczymy, jak to będzie.

Kumpel z Niemiec odezwał się. To znaczy, napisał SMSa, że się odezwie. Jego partnerka od gry podwójnej, raz jest na niego zła, że on się z jedną zadaje, raz go broni, albo się nim martwi.

Tu w kafejce przeprowadzają wywiad na temat pracy w jednej z tutejszych sieci "fast foodu".

Próbuję jakoś się wygrzebać z tego marazmu w którym siedzę. Za dużo czytam wiadomości na internecie, potem komentarze do tego, denerwując się głupotą ludzką. Wiadomo, niektóre komentarze wydają mi się ok, ale niektóre są bez sensu. Niemcy się wykańczają swoimi sprzecznościami. Jedni podpalają domy dla migrantów, a inni mówią "weźmy ich wszystkich, jest jeszcze tyle miejsca". Porąbany naród z kompleksami, myślę sobie.

Jak tu się wyrwać z bezsensu istnienia?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!