Czy kiedyś cieszyłem się życiem?

Jakiś do tyłu jestem, nie umiem się pozbierać.
Niby wszystko jest ok, nie jestem chory, ale cały dzień jakoś się duszę. Wracają trochę wspomnienia z dzieciństwa. Mogłem jechać do kafejki, ale chciałem mieć trochę spokoju. Nawet nie poszedłem na targ po owoce.

Brakuje mi jakoś energii, do życia. Uczyłem się trochę Chińskiego, napisałem coś tam do V, takiej jednej z paletek, trochę, parę zdań z AM.
Z pytał mnie, czy bym z nim nie potrenował jutro, pewnie, dobrze mi to zrobi myślę.

Jeszcze się od tego mandatu nie pozbierałem. Pokazało mi to, że czasami jestem bezradny, obudziło się coś z przeszłości.
Wiem, że to tylko neurony, które wysyłają sygnały, coś tam przechodzi przez ciałko migdałowate, coś tam przez jakiś hipokampus.
Ale mimo wszystko coś mnie dusi. Muszę iść pomedytować, albo obejrzeć mecz do końca. Mam też jeszcze ze 100 słówek do przypomnienia.

Wkurza mnie to wszystko. Głupi policjant, głupia przeszłość. Wiem, że mogło by być dużo gorzej, ale jakieś kawałki mojego mózgu tego nie łapią.
Czy kiedyś cieszyłem się życiem, z życia, z tego, że żyję? Czasami, gdy uprawiam sport, myślę.
Nie, żebym był z natury ponury, myślę, ale jak się mam cieszyć, jak mnie lęki czasami całymi dniami duszą. Nie mówię już o tym, że w nocy budzę się zlany potem, już którąś noc z rzędu. To normalka, od dawna śpię na ręczniku.

Ale, walczę dalej, zobaczymy, jak to będzie jutro, jak się cały ten cyrk, zwany życiem, skończy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!