Codzienna walka i pająk

Myślałem, że nie uda mi się dzisiaj wyjść z domu. Oglądałem przez chwilę coś tam w TV, włączając je parę razy, ale po chwili wyłączając. Mój mózg pracował jakoś na spowolnionych obrotach, ciało było jakieś ociężałe.
Na koniec jakoś udało mi się wygmerać i siedzę tutaj, w kafejce, pijąc kawę, choć już po 17.
Obejrzałem w domu coś tam z internetu, o lękach. "Nie ja jedyny mam ten problem", powiedziałem sobie. Nie pomogło to, ale, może jednak.
PTSD jest raczej chroniczne, nie znika z dnia na dzień.

Jestem trochę połamany, bo wczoraj trenowaliśmy przez prawie 3 godziny.

"Nic nie ma sensu", mówi mi jedna z myśli. Przede mną góra rzeczy, których nie umiem ruszyć, odsuwając je od siebie, przesuwając z dnia na dzień, niektóre przez ponad pół roku. Niektóre rzeczy załatwiam, ale góra coś nie znika. Boję się chyba mojej bezradności. Dużo ludzi mówi, że to jakby być zamkniętym w samym sobie, nie umiejąc wyjść. Zgadzam się z tym. Od lat czuję się jak w więzieniu. Nawet Van Gogh o tym pisał, o życiu jak w klatce.

Wychodząc wczoraj z domu wszedłem w pajęczynę pająka. Jako dziecko bałem się pająków, ale nauczyłem się ich nie bać, więc tylko otrzepałem się trochę i sprawdziłem, czy nie siedzi on gdzieś na mnie. Tu nigdy nie wiadomo, co to za pająk, ale jadowitych tu chyba w okolicy nie ma.
Jak się jakiś w domu pokaże, to B go bezlitośnie ubija. Ja, to raczej wyrzucam.
Wczoraj było w gazecie internetowej, że wąż jakiegoś ukąsił, nawet nie wiem gdzie i tamten nie przeżył. Ostrzegają tu czasami. Trzeba uważać, jak się coś podnosi z ziemi, czy tam pod tym coś nie siedzi. Myślę, że w środku miasta, to raczej jadowitych węży nie ma.

Każdy dzień to walka. Z tego z internetu widzę, że inni też walczą codziennie. Takie życie.
Czemu ja się tak wszystkim przejmuję? PTSD, nie zmienię tego z dnia na dzień.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!