Czasami wygrywają bezsensowne emocje.

Rozsypane dni, może po części przez stres, niepokój, trochę przez lekko rozwalony palec prawej ręki, tak, że nie mogę sobie iść spokojnie potrenować.
"Po co tu jestem, co robię, co ma sens"?

Jestem na wielkiej wyspie, w mojej głowie zamieszanie, jak zwykle. Męczy mnie ten wewnętrzny niepokój. Dobrze, że dorabiam dzisiaj jako trener, będzie coś innego.

Myśli zakręcone w supeł. Tęsknoty, smutki, ale przede wszystkim to chyba uczucie bezradności, wobec moich lęków. Coś w mojej głowie ucieka od konfrontacji z ludźmi. Bezsens. Tak, jakby to wszystko miało wielkie znaczenie. Dla logiki nie ma, ale emocje wpychają mnie gdzieś do jakiegoś kąta, mieszają myśli, ściskają za żołądek.

"Nic nie ma sensu, nic nie zmienisz", to nawet nie głos w głowie, to raczej przeświadczenie.
"Wszystko co robisz jest złe, nie dajesz sobie rady, jesteś do niczego".
I jak tu się przed tym bronić? Gdybym pił, to strzelił bym sobie szklaneczkę whisky, ale nie lubię zapachu większości alkoholi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!