A busz sobie płonie

Busz się pali, pokazywali w TV. To znaczy, pali się gdzieś na południu. W zeszły tygodniu zginęło 3 Europejczyków którzy dorabiali na farmie. Podobno im się droga pomyliła, gdy jechali ratować konie.
Dzisiaj pokazywali inny pożar. Pasmo ognia, długie nie wiadomo na ile, bo reszta w dymie. Co jakiś czas się w takim pożarze jakiś dom spali, takie życie.

Rano niewiele zrobiłem, w sumie, to chyba nic konkretnego, choć nawet się nie dusiłem. Potem poszedłem poćwiczyć trochę bieganie na korcie, to mi dobrze robi.
Prądu nie było parę godzin, ale zapowiedź tego była w skrzynce już miesiąc temu. Nie miało być między 8 rano, a 15.30, ale wyłączyli dopiero koło 9.30, a jak wróciłem do domu koło 13.30, to już znowu był.

I co ja robię tu? Nie wiem, czyli jak zwykle. Gdy nic nie ma sensu, to mówię sobie, że to taki moment, że mi przejdzie, że muszę robić swoje.

Zaczyna się okres mango, muszę kupić ich trochę na targu, bo w sklepie są w miarę drogie. Jem za dużo ciemnej czekolady z orzechami i brzuch mi rośnie. Takie życie. Ten głupi palec ciągle mam opuchnięty. Trzeba mi było od razu zrobić przerwę, jak mi się to stało, ale, mądry Polak po szkodzie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!