Ciągle jestem pokręcony?

Poszedłem dzisiaj na kort. Jak zwykle, nie chciało mi się rano, ale koło 11 zaczynało mi się chcieć, wybrałem się po 12.
Potem powrót do domu, pod cholerną górkę rowerem. Myślałem, że będę musiał pojemnik na śmieci wciągać na górę, wtedy nie muszę pedałować ale idę sobie. Ale współmieszkaniec zapomniał wczoraj o tym pojemniku. On zwozi go na dół, ja na drugi dzień do góry. Temu musiałem pedałować. Nie lubię tej górki.

Zaczyna się robić gorąco. Ma być koło 30C jutro, dzisiaj też już jest coś koło tego. W innych regionach temperatury dochodzą do 45C i busz się pali, razem z nim czasami jakiś dom, czy samochód.

Kiedyś byłem nieźle porąbany. Widzę to po tym, jak sobie przypomnę jak się zachowywałem, co myślałem. Wtedy tak sobie z tego nie zdawałem sprawy. To znaczy, wiedziałem, że jestem inny, ale wiele detali mi uciekało. Więc teraz, logicznie myśląc, nadal pewnie jestem nieźle porąbany. Ani rodziny, ani na stałe nigdzie nie mieszkam przez dłuższy czas, ani nawet dziewczyny, czy pracy.  Boję się wielu rzeczy, nawet prostych. Codziennie walczę z lękami.

V pojechała do domu, do Tajwanu, przedtem najpierw do Singapuru. Napisała, że będzie jej mnie bardzo brakowało. Dziwne. Nie wiem, co ona sobie przy tym myślała. Może to jakieś azjatycki zwrot grzecznościowy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!