Deszcz pada

Brzuch mi rośnie, to znaczy, sadło na brzuchu, za dużo czekolady. Trudno, właśnie wziąłem sobie znowu kawałek.
Za oknami leje. Tak potrafi czasami godzinami, coś w rodzaju tropikalnej ulewy, a potem deszcz. Lubię jego stukot po dachu.

NB (narkotyk-B) się dzisiaj nie odezwała. Czyżbym znowu na to czekał? Pewnie jakiś kawałem mojej głowy na to czeka.

Na treningu grałem do kitu. Może dlatego, że mi jeszcze palec siada, a może dlatego, że już rano sobie też poćwiczyłem, a może po prostu dlatego, że słabo grałem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!