Mysz i ryż

Sadło mi na brzuchu rośnie i gdziekolwiek, a ja się objadam czekoladą. Nic dzisiaj nie robiłem sportowego, bo jutro zawody, czy jak to zwał. Turniej, o, tak się to nazywa. Drużynowy w dodatku, a ja z tym bolącym palcem. Kiedyś się bardziej takim turniejem przejmowałem, teraz, jakoś mniej.

Ogólnie, coś jakby mnie serce trochę dzisiaj siekało, przez moment. Wtedy mam wrażenie, że mi dłoń w niektórych pozycjach drży. Dlatego nie przejmuję się, że jem czekoladę, raz się żyje.

Lęki powodują dzisiaj, że trochę bardziej przysypiam, a może mnie coś łapie, bo mnie ucho boli. Nie wiem, czy po basenie w piątek, czy kiedy to było, bo mi woda w nim chlupała przez parę godzin.
Przeważnie robi mi się gorąco, gdy mnie lęki gonią, odpędzają od robienia czegoś.

Znudziła mi się coś chińska muzyka dzisiaj. Właśnie puściłem sobie Bacha, Preludium C-moll jest jakoś mroźno odświeżające.
Powoli chyba lepiej rozumiem coś z tego serialu do nauki chińskiego.
NB (narkotyk-B) nie odezwała się dzisiaj. Jakaś część mojego mózgu za nią tęskni, choć czekolada pewnie lepiej mi robi. Za to codziennie piszemy sobie coś tam z A, tą mężatką. Na temat paletek, głównie.
Zabawne, NB też zaczęła grać w paletki i napisała mi dwa dni temu, że chciała by bardzo ze mną zagrać.

Spodobała mi się jedna piosenka, chińska, nawet się rymuje po polsku "kocham Cię tak, jak mysz kocha ryż". Czy coś w tym rodzaju.
Tu się ciepło robi, słychać odgłosy burzy. Jutra ma dochodzić do 32C, zobaczymy.
Nie przepadam za zawodami, ale uważam, że to dobry trening dla moich lęków. Walczę i tyle. Muszę się przyzwyczaić do porażek, ale też nauczyć wygrywać.
Byłem dzisiaj w kafejce. To trochę jakby chodzić do pracy, bo tam więcej napiszę niż w domu. To znaczy, napiszę cokolwiek.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!