Dziwny jest ten umysł.

Tu prawie 30C, choć w domu jest pewnie jeszcze cieplej, bo wiatru nie ma, choć akurat się odezwał.
Nie poszedłem dzisiaj do kafejki, więc nic nie popisałem. Nawet nie wiem co robiłem, poszedłem na basen na pół godziny. To znaczy, pojechałem rowerem. Jak wróciłem, to ze mnie kapało, bo wjeżdża się pod sporą górkę w drodze powrotnej.

Potekstowaliśmy trochę z NB (narkotyk-B). Na koniec jej napisałem, - "I znowu wyszedłem na idiotę", piszę jej, bo ona więcej popisałem, bo ona ma problemy, a ona nic.
W sumie, to co ja się nią tak przejmuję, myślałem sobie. "ona się moimi problemami tak nie przejmuje.
- "Ani znowu, ani ani na idiotę", przyszła po jakimś czasie odpowiedź. - "To trudny temat", dodała.

Idę zaraz na trening, dalej mam palec rozwalony, ale pobiegam sobie trochę z nimi. Ma przyjść para Chińczyków, oboje pilnie studiują jakąś tam biotechologię.

Zastanawiałem się wczoraj, jak to będzie, z dzwonieniem, bo miałem parę telefonów do załatwienia. Ale powiedziałem sobie, "jak dajesz radę biec do upadłego, ignorując zmęczenie i ból mięśni, to dasz radę zignorować duszenie się i niepokój, gdy masz zadzwonić". To może pomogło, a może też świadomość, że stary już nie żyje. Dziwny jest ten umysł.

Wrony się drą od czasu do czasu, jakbym im z gorąca odbijało.
Siedzę przy stole i czuję jak mi kropelki potu po klatce piersiowej spływają. Może to też przez tą kawę.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!