Głęboki oddech, kontra lęk.

Znowu poszedłem późno na siłownię. Nie umiałem sobie miejsca w domu znaleźć. W końcu wziąłem się za coś z mojej listy "todo", za deklarację podatkową. Musiałem do tego zadzwonić do jakiegoś urzędu, żeby dostać linka, żebym mógł internetowe konto podatkowe zaktywować. Trochę się spociłem, jak to zwykle, gdy mam do nieznajomych dzwonić, coś załatwiać.
Na koniec to wiele mi to chyba nie dało, bo podatki, to jednak skomplikowana sprawa, szczególnie, jak się człowiek z kraju do kraju przenosi, i sam nie wie, na jak długo.

Nie napisałem jeszcze do NB (narkotyk-B). Jak ona mnie tak olewa i nawet do mnie zdania nie napisze, mimo, że ja ją o coś pytam, czy się wywnętrzam, to jest to niezdrowe, żebym do Niej pisał. Tracę energię, przejmuję się nią, a Ona co? Jak jej się zachce, to coś napisze, czasami opieprzy, jak coś nie tak odpiszę. Jakby się z 16-latką korespondowało. I co najciekawsze, to daję się w to wciągać.

Nie mam ochoty być sam, ale, bycie z kimś wydaje mi się w tym momencie skomplikowane. Niezależnie od tego, że żadna mnie akurat nie chce.

Na czym to polega, że lęki tak mną kierują? Robi mi się gorąco, robię się zmęczony, wiele rzeczy traci sens. Wiem, często, że to lęki. że jak mi to przejdzie, to będę się złościł, że im się tak znowu poddałem.
Ale jak tu się spod ich wpływu wyzwolić? Głębokie oddychanie i inne takie techniki, to czasami pomaga. Muszę nad tym popracować.

Trochę seksu by się chyba przydało. Albo mniej lęku. Najlepiej obie rzeczy. I motywacja do życia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!