Lepsze momenty

Czasami się zastanawiam, jak to jest, budzić się bez lęku, bez wiecznego zastanawiania, co będzie dalej, a potem tak przeżyć cały dzień.

Dzisiaj siedziałem sobie w kafejce i pomyślałem, że pójdę do sklepu, aldi, żeby kupić parę rzeczy. Zapisałem sobie to. Czasami sobie takie coś zapiszę, ale "coś" mi przeszkodzi w realizowaniu tego.
Dla kogoś to może śmieszne, bo jak można odczuwać lęk przed pójściem do sklepu? Ano, można.
Więc poszedłem i było spoko. Był okres, że miałem takie jakieś niskie ciśnienie, czy coś, że bałem się, że stracę przytomność, mimo, że przedtem kawę wypiłem. Nigdy nie straciłem.
W sumie, to w tym momencie mi przyszło do głowy, że może to też był lęk.

Teraz, przed chwilą, postanowiłem zadzwonić do ubezpieczenia. Kumpel w Niemczech miał oddać mój samochód na złom. Nie zgłasza się on od dłuższego czasu, więc już myślałem, że będę samochód musiał zgłosić jako skradziony. Bo jak coś z tym samochodem nie tak, ktoś nim jeździ i spowoduje wypadek?
Zadzwoniłem. Nawet nie czułem specjalnie fal gorąca. Może dlatego, że ogólnie, to jest gorąco. Okazało się, że samochód już odmeldowano, na początku grudnia. Pewnie ten kupiec to zrobił.
To w sumie takie proste, zadzwonić. Niby tak. W każdym razie, każda taka mała wygrana dodaje mi odwagi.
Stwierdziłem, że muszę się koncentrować na wygranych, nie na porażkach.

NB (narkotyk-B) odezwała się wczoraj. Dlaczego? Chciała przeprowadzić poważną rozmowę? Chciała tak sobie porozmawiać na WA? Wyjść ze starego schematu?
- Rozwaliłam dziś auto - NB napisała. - Muszę ciasto robić. - Za chwilę dodała - Odezwę się jutro.
- Ty zdrowa? Auto jeszcze coś jeździ? - zapytałem.
- Auto na razie stoi na parkingu. Zdrowa, bo miałam 5/godz. Ucieszyłam się, że trochę więcej dzisiaj zarobiłam, to mam - odpowiedziała NB.
Potem wymieniliśmy parę zdań. Z tym, że ja chyba z 6 razy więcej pisałem niż ona.
W każdym razie, nie mam zamiaru się do niej odezwać, dopóki ona się sama nie odezwie.
Cała nasza komunikacja trochę o ścianę roztrzaść, takie mam wrażenie, porównując ją z rozmowami z innymi ludźmi.
Nie mówię tu o tym kumplu od auta. On nawet nie mieszka w normalnym mieszkaniu, tylko w kontenerze. Fanatyk sportu, głównie paletek od paru lat.
Ten kumpel miał mi już w lutym paczkę z moimi rzeczami posłać. Już nawet zdjęcia zrobił, kartonu, do którego miał te rzeczy włożyć i zdjęcie tych rzeczy. To było w lutym. Paczki nadal nie wysłał.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!