Może lepiej samemu?

Powoli robi się tu spokojnie, oprócz mnie tylko jeden facet. Za barierką kafejki przechodzą ludzie, dziewczyny, kobiety, młodsze, starsze.
Co będę robił za pół roku? Nie wiem.
Nie mam pojęcia, co będę robił za rok, gdzie będę. Dokąd mnie moje życie, moje emocje zaniosą. Może już nie będę żył?
W sumie, to szkody było by nie żyć, póki mam jeszcze jakieś oszczędności. Kiedyś chciałem umrzeć, było mi tak źle, teraz jest mi to w sumie obojętne.

Może nie czuję tyle bólu, bo unikam bliskości?
Nie mam ochoty zwijać się w kłębek, czując zimną pięść ściskającą mnie w środku. To pewnie wystarczający powód, by być samemu.
Bez wielkich wzlotów, ale też bez lądowania w ciemnej jaskini, zimnej, bez światła, gdzie nie wiadomo, czy się znajdzie wyjście.

A mimo wszystko, to czuję akurat pustkę.

Więc idę dalej, krok po kroku, nie zastanawiając się przy każdym kroku, czy ten następny ma sens. Nawet jeśli nie ma, to co z tego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!