Ruch, a myśli.

Byłem na siłowni, to znaczy, poćwiczyć trochę kroki. Zaczynam też odbijać o ścianę, palec ma się trochę lepiej.
Ruch jednak pomaga. To niby takie proste i wiem o tym, ale często trudno mi się ruszyć z domu.

Rano udaje mi się zrobić parę rzeczy. Ustawiam timer na 15 minut. Tyle dam wytrzymać, zanim mnie lęki przegonią.
Gdy ćwiczę, szczególnie jak dzisiaj, gdy coś mam słaby dzień, albo coś, to zaczyna mnie mdlić. Może to też późne drugie śniadanie.
Gdyby to był lęk, który mnie mdli, to może bym się temu poddał. Gdy ćwiczę, to nie robi to na mnie wrażenie,  po prostu robię dalej.

Jakiś Szwed koło mnie pociąga przez rurkę z plastikowego pojemnika. Robi to mniej więcej co 30 sekund.
Ma tam resztkę lodu i może jakiegoś brunatnego kremu. Siorbie.
Nie ma to większego sensu, bo lód i tak się tak szybko nie rozpuszcza.
On może lubi siorbać siedząc w kafejce.
W dodatku tak jak jego przyjaciółka, kładzie nogę w bucie na wyściełanym materiałem siedzeniu.
Widać nie wszyscy Szwedzi są kulturalni. Czasami spotka się parkę ćmoków.
Zastanawiam się, czy by mu nie zwrócić uwagi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!