Wyspany

Dzisiaj nawet lepiej się czuję. Palec dalej spuchnięty, co mnie trochę wkurza, ale, co na to poradzę, trzeba mi było od razu przerwę zrobić, jak sobie go uszkodziłem, a nie czekać 5 tygodni.

Poszedłem na siłownię. Biegałem najpierw przez 35 minut. Ustawiłem sobie tempo mniej więcej jak ostatnim razem, tak, że nie dałem rady przebiec bez zatrzymywania. Normalnie, gdy biegam na zewnątrz, to nie muszę się zatrzymywać, po prostu zwalniam. Tutaj nie chciałem zwolnić, wolałem biec aż do momentu, gdy coś w mojej głowie powie "dosyć". Interesujące jak to działa, że człowiek się "musi" zatrzymać. Pewnie gdybym miał więcej motywacji, to bym się nie zatrzymał. W każdym razie będę to ćwiczył dalej, pewnie za jakiś czas nie będę się musiał zatrzymać, znając życie.
Potem poćwiczyłem trochą na barki i poszedłem ćwiczyć bieganie do paletek. Chyba mi coraz lepiej wychodzi. Mam wrażenie, że płynniej.
Czy ma to jakieś znaczenie? Pewnie nie takie wielkie, po prostu projektuję na życie to co robię w sporcie.

NB (narkotyk-B) się nie odzywa. Jakiś zakamarek mojego mózgu tym się przejmuje. Inny trochę się z tego śmieje. To trochę jak w jakimś serialu komediowym, ja czekam, a ona mnie olewa. Ja mam nadzieję, a jej przybywa relacji i dzieci. Wiem, że tak jest, ale co z tego. Tyle, że to jakieś ograniczenie, o którym wiem.

Lubię biegać na siłowni, to znaczy, do paletek. Wchodzę w jakiś rytm i nic innego oprócz tego nie istnieje, w danym momencie. Kiedyś tak miałem grając może muzykę, albo pisząc, czasami.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!