Dzień z zakwasami, w głowie też.

Coś słaby dzień dzisiaj, niektóre mięśnie za bardzo bolą, gorąco. Nie poszedłem nigdzie, nie zrobiłem nic.
Trudno, jutro też jest dzień. Mam zakwasy, bo wczoraj już miałem, dlatego nie zrobiłem sobie treningu, za to byłem pływać ponad 30 minut, a potem prawie 4 godziny gry, z przerwami.
Nie grałem od 2 miesięcy. W sumie, to nic dziwnego. Dobrze, że sobie dzisiaj odpuściłem.

Trudno mi się dzisiaj skoncentrować, uciekam. Pod sufitem porusza się wentylator, mieszając powietrze, ale chłodząc też trochę. Za oknami skrzeczą nietoperze, bijące się o owoce mango.

Komentarze

  1. Chyba naprawdę sporo czasu spędzasz uprawiając sport. Zawsze tak było?
    Ja się zastanawiam, bo w Polsce do niedawna sport był popularny, ale tylko ten w tv. Może dlatego, że nie było tyle miejsc, żeby coś tam robić, siłownie powstały stosunkowo niedawno, boiska też zaczęto odnawiać po wejściu do Unii, ogólnie różne fajne miejsca się pootwierały, skateparki też. Chociaż to może wymówka, bo zawsze można było pobiegać itp., tylko to nie było modne, jak teraz (tak jak gadżety z Decathlona i tych innych).
    Jak byłam dzieckiem to lubiłam się ruszać, ale potem wf w gimnazjum wszystkich zaczął gnoić, to przestałam, zupełnie się zniechęciłam. Właściwie aż do niedawna nic nie robiłam, czasami tylko szłam na koszykówkę.
    A jak było u Ciebie?
    Z tego co piszesz, chyba dużo jest możliwości w Australii, albo Ty nie szukasz wymówek po prostu, tylko ćwiczysz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat tak jest, że tu nie pracuję, więc mam więcej czasu. Ale w innych krajach też sport uprawiałem.
    Nie przepadam za słowem siłownia, bo w sumie, są to fitness-studia, czy "gym". Tam gdzie ja chodzę jest pełno maszyn do biegania, czy takich innych, sala do jogi, odbywają się tam różne zajęcia grupowe, to znaczy, aerobik, który się różnie nazywa. Facetów raczej na tym nie uświadczysz ;)
    Może się wstydzą, a może im ćwiczenia nie pasują. Ja byłem może ze dwa razy i stwierdziłem, że mi się nie podoba.
    To samo było w Niemczech. Można było sobie wybrać jaki rodzaj treningu się chce, czy circular, czy może fitness, co chwilę jakaś inna nazwa, ale w gruncie rzeczy, to różne zestawy ćwiczeń o różnym stopniu intensywności. Nie mówię już o grach, jak siatkówce itp.
    W Niemczech chodziłem regularnie na zajęcia grupowe, takie, gdzie trenowało się też napięcie ciała (body core).
    Myślę, że to kwestia nastawienia. Ja w liceum nie lubiłem faceta od WF, to biegłem sobie, a oni grali w piłkę ręczną na przykład. Teraz mi przyszło do głowy, że facet nawet chyba nie protestował ;)
    Myślę, że jak się chce coś robić, to się robi. Najtrudniej znaleźć coś, co się podoba.
    Sport polecam, ogólnie pomaga on też w stabilizacji psychicznej, to stwierdza każde badanie.
    W Polsce też ludzie zawsze trenowali, nawet moja siostra przed laty, jakiś aerobik, do dzisiaj jeździ regularnie na rowerze. Też mówi, że jej to dobrze robi. W Polsce były zawsze kluby sportowe, chociażby sztuk walki.
    Ja się nawet nad sportem nie zastanawiam, bo wiem, że mi dobrze robi, psychicznie.
    Myślę, że najtrudniej jest zacząć, wytrzymać te pierwsze 2-3 tygodnie, zanim się wejdzie w rytm.
    Najczęściej dzieje się tak, że ludzie, którzy nigdy nie biegali, idą pobiegać, dostają zakwasów, takich, że nie mogą się przez 3 dni ruszać, a potem mówią "to nie dla mnie".
    Najlepiej zacząć od marszo-biegów.
    Już nie wspomnę o basenie, czy innych. Ale trudno jest znaleźć fajny basen. Polecam też na przykład Tai-Chi, wspinaczkę, sportów jest masami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja byłam jakiś czas temu na treningu z kickboxingu, ale na razie popatrzeć bo żeby czynnie wziąć udział to trzeba zapłacić, wiadomo. I spodobało mi się bardzo, zwłaszcza ćwiczenia z workiem. Myślę, że jak sobie zaraz uzbieram na karnet to zacznę chodzić, zwłaszcza że w lutym zaczyna grupa początkująca, to akurat pasuje.
    Siłownia - tak się mówi na wszystko tutaj, wszystkie sale, nie ważne czy fitness czy jakieś inne ćwiczenia, bo to wszystko i tak w jednym budynku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie, warto spróbować. A jak nie robisz nic, to możesz trochę pobiegać, czy coś, żebyś nie padła na treningu po 20 minutach ;) Choć wiadomo, zimą trudniej się biega, ale można gdzieś na siłowni pobiegać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!