Miły deszcz.

Pochmurnie się zrobiło. Nawet pada. Z tego wszystkiego otworzyłem drzwi na przestrzał, balkonowe i wejściowe. Przedtem było ok 35C, to siedziałem z wentylatorem przed nosem, bez koszulki.

Przedwczoraj byłem na basenie z AM, kumpelką z paletek, zamężną z dobrym kumplem z paletek. Idziemy dzisiaj razem poćwiczyć, w trójkę, bo halę znowu otwarto.
W każdym razie AM chce się lepiej nauczyć pływać, żeby móc iść z chłopakiem, autystycznym, którym się czasami opiekuje, móc iść na basen.
Wczoraj też byliśmy na basenie. Siedzieliśmy w wodzie 4 godziny. AM, jak dziecko, w sumie, to by nie wyszła, jakbym jej nie powiedział, że idziemy. Trzeba jej przyznać, że zacięta jest.
Jak wracaliśmy, to na przedostatnim skrzyżowaniu, na światłach, stał przed nami S, mąż AM. Przypadki chodzą po ludziach.
– Mam mu pomigać? – zapytałem AM.
– Nie, jak nie ma potrzeby – odpowiedziała.
– Wysadzić Cię tutaj? – zapytałem głupio, wskazując na pobliski parking.
– Nie, coś ty – zaśmiała się.
– Teraz będziesz miał kłopot – dodała – czemu mnie tak późno do domu odwozisz.
– Będę się bronił – powiedziałem – umiem trochę sztuki walki. – Po chwili dodałem – i szybko uciekać.
Jak wysiadała, to nawet jej na pożegnanie nie uścisnąłem, mimo wszystko, to dziwne trochę było.
Poza tym, to nie zawsze ją obejmę na pożegnanie, to inna kultura, choć ona chce, żebym się trzymał swojej kultury.
Z YY na przykład obejmujemy się spontanicznie, jakoś to, takie naturalne, jak z dziewczynami, czy kobietami z Polski.
YY jest z Brunai, dodam.

Łokieć mi się gruby zrobił. Nie wiem, czy w coś się puknąłem, czy może otarłem też, zakażenie? Trochę jest gorące, ale boli tylko, jak dotykam.
Pożyjemy, zobaczymy.
Deszczyk przeszedł. Chyba sobie poszukam jakiejś nauczycielki do Chińskiego, bo tak, to nigdy z tym do przodu nie ruszę.
Jak byłem na basenie, to zauważyłem, że lepiej mi się delfinem pływa. To był dłuższy basen niż ta 15 metrowa sadzawka tu za rogiem.
Choć i tak łatwiej mi się pływa na boku, czy nawet na brzuchu, używając tyko ciała i nóg do delfina. Lubię sobie tak pod wodą, na boku, tym bardziej, że mogę przepłynąć parę metrów bez zaczerpywania powietrza.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!