Przeklinanie, a asocjacje.

Powoli dochodzę do siebie. Nawet przyszedłem do kafejki. Przedtem byłem na korcie.
Na ten kort polazłem, choć zupełnie mi się nie chciało. Nawet nic nie skakałem, bo mnie kolano bolało i w ogóle.
- Poodbijam sobie z godzinę - pomyślałem - jak już tu jestem.
Skończyło się na tym, że odbijałem sobie przez dwie godziny. Potem chwila rozciągania się i czułem się ja po medytacji, tak, jakby włączała się inna część mojego mózgu, ta, która jest spokojna.
Oglądam program "The brain", albo "Super Brain", jak zwał, tak zwał. To chiński program. Zobaczyłem jeden epizod w TV, z angielskimi napisami, stwierdziłem, że obejrzę to na YT.
Niesamowite, co ludzie potrafią robić. Były zawody Chińczycy przeciwko Japończykom, to znaczy, dzieciaki. Chyba dwie pierwsze rundy wygrali Chińczycy, ale potem znowu rzucili im jakieś niesamowite dzielenie na tablicę. Mała Japonka zapisała wynik w takim czasie, w jakim ja bym pewnie spisał te liczby z tablicy.
Potem walnęła w przycisk. Jak sygnał zabrzmiał, to dwójka chińskich dzieciaków aż podskoczyła. Okazało się, że Japonka jedną cyfrę źle zapisała.
Dobra, wrzucili jakieś dzielenie, czy mnożenie, czy coś. Cyfr może ze dwadzieścia, czy więcej. Widać było, jak ta mała zapisuje coś tam, a potem tylko macha palcami, pewnie sprawdzając. Potem bum, uderza  w przycisk. Chińskie dzieci znowu podskakują, bo oni chyba dopiero w połowie. Tym razem mała miała poprawny wynik. Japonia wygrała te całe zawody.
To chyba popularny program, bo było parę osobistości. Na jednym z epizodów znałem przynajmniej dwóch sędziów.
Obejrzałem sobie też faceta, które obliczał potęgi, Niemiec, widziałem już kiedyś program o nim. Dają mu 70 do 17, ledwie wyświetlili wynik, to on zaczyna recytować, jak karabin maszynowy. Ileś tam kwadrylionów, ileś tam trylionów, czy jak się to nazywa.
Ja mam kłopot, żeby policzyć 17x17 w głowie.

W każdym razie interesujące jest co głowa potrafi, wiadomo, nie każda.

Był też facet, który umiał zapamiętać 120 odcisków palców, razem z nazwiskami osób, do których należały. Ale uczył się tego przez parę godzin.
Na koniec zapytał on jednego z jurorów, czy nie da się czegoś zapomnieć, bo ma przeżycia, o których chciałby zapomnieć.
Ten juror, to chyba jakiś neurobiolog. On mu odpowiedział, że nie da się "odpamiętać", to znaczy, skasować, ale da się zmienić asocjację.
Przypomniało mi to o mojej metodzie na "zapominanie" NB (narkotyk-B).
Za każdym razem, gdy myślę o niej, to zanim wejdę w wewnętrzny dialog z Nią, zaczynam przeklinać. To powoduje, że nie wpadam w nostalgiczny stan marzeń, połączony z wyimaginowanymi dialogami z Nią. Dlatego też, mój mózg nie nagradza mnie dopaminą za wspomnienie i ten nierzeczywisty związek nie utrwala się.

Piszę sobie też o dzieciństwie, klnąc przy tym jak szewc, który trafił się młotkiem w kciuk.
Myślę, że też mi to pomaga, to przeklinanie w tym kontekście.

Lepiej się dzisiaj czuję. Wczoraj byłem tylko w stanie pójść na targ. W sobotę byłem na paletkach, potem kawa z częścią grupy, fajnie było, choć myślę, że po takich społecznych rzeczach przeważnie muszę sobie trochą odpocząć.

Komentarze

  1. Może to przypadek, ale pod koniec stycznia ludzie mają gorsze dni chyba. Tak przynajmniej z tych, o których ja mogę cokolwiek powiedzieć. Cieszę się, że czujesz się już lepiej.

    A co do mnożenia to moja współlokatorka na jakimś przedmiocie o nawigacji okrętowej ma jutro egzamin z rachunku prawdopodobieństwa, dzisiaj podniosła głowę znad notatek i pyta mnie ile to jest 7x8. Zbaraniałam całkiem, nie wiedziałam tak od razu :)

    Azjatyckie dzieci wszystko robią lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu nie wiem, czy to zależy od miesiąca, może, bo początek roku, ale tu akurat lato, to bardziej jak gorący sierpień :)
    Azjatyckie dzieci przede wszystkim uczą się sporo, z tego co wiem. Nie ma tam takiej balangi jak w Niemczech ;) Same nawet w szkole muszą sprzątać, dlatego też pewnie tak nie brudzą w szkole :)

    Też czasami się nad tabliczką mnożenia zastanawiam, jak człowiek rzadko używa, to drogi do tego śniedzieją :P Ale i tak umiem tylko do 16x16.
    Nawigacja okrętowa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawigacja okrętowa jako kierunek jest lekka, łatwa i przyjemna (tak mówią chłopaki z trzeciego piętra) o ile się umie liczyć w miarę szybko, bo trzeba szybko rozwiązywać zadania i podejmować decyzje :)
    wszystkie inne nawigacje podobno są męczarnią, ale szybciej masz uprawnienia do noszenia munduru ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ano, taki kontenerowiec potrzebuje paru kilometrów, żeby się zatrzymać, nawet na ręcznym, więc zgodzę się, że nie da się odkładać decyzji na ostatnią chwilę ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!