Przeklinanie narkotyku.

Właśnie napisałem jednego standardowego maila, który posyłam co miesiąc do księgowego. Może 4 linijki, które kopiuję z maila do maila i coś tam jeszcze.
Zajęło mi to chyba z 5 minut, a zabierałem się za to od 3 dni, przesuwając to z dnia na dzień.
Teraz wziąłem sobie kawałek czekolady z orzechami. Przedtem zrobiłem się głodny, to coś tam zjadłem. Czasami nie wiem, czy jestem głodny czy po prostu unikam robienia czegoś.

NB (narkotyk-B) jeszcze się dzisiaj nie odezwała.
W momencie, gdy prowadzę w mojej głowie konwersację z Nią, uzależniam się od tego. Wydaje mi się, że jestem w jakiejś relacji. Logika wie, że tak nie jest, ale emocje chcą w to wierzyć.
Więc teraz, za każdym razem, gdy o Niej pomyślę, wyzywam ją od ostatnich. Zamiast coś do Niej mówić, tłumaczyć, czy coś, po prostu ją wyzywam w myślach.
W ten sposób jakaś część mojego mózgu pokapuje się, że goni za czymś urojonym. Narkotyki mają to do siebie, że są urojonym źródłem uczuciem szczęścia.
Gdybym brał kokainę, to oszukiwała by ona mój mózg, powodując wydzielanie dopaminy i innych hormonów szczęścia. To nie czynność brania kokainy czyni narkomana szczęśliwym, ale działanie tego narkotyku na mózg. To jakby stojąc w ciepłym, ogrzanym piecem domu, mówić sobie, że dzisiaj, to mogę chodzić w krótkim rękawku, bo przecież "ciepło jest". Człowiek wychodzi za drzwi, dopamina się kończy i jest zimno. Zimno w środku.

Byłem trochę poskakać na siłowni. Było parę ładnych dziewczyn, ale za młodych. Nikt tam chyba na siłowni nikogo nie zaczepia. Nie należy to chyba do dobrego tonu.
Do kafejki nie poszedłem, bo w niedzielę jest tam przeważnie pełno, poza tym zmęczony byłem. Za to byłem na targu po owoce. Polubiłem to, kupować w miarę świeże owoce, miód, czy coś tam, od rolników.

Komentarze

  1. A czy to, że czujesz do NB coś odwrotnego, nie spowoduje, że Twój mózg szybko połapie się, że to blef? ;) Zwłaszcza, że przyglądasz się temu co się z Tobą dzieje momentami mocno analitycznie, to tym trudniej chyba będzie. Tak silnie przekonać samego siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Normalnie, to prowadzę rozmowy z NB w mojej głowie, albo coś do niej mówię. Na szczęście nie cały czas. Ale zbyt często.
    To jakby taki niezależny proces. Przyzwyczajenie.
    Teraz, nadal prowadzę rozmowy, to znaczy, zaczynam, ale przeklinam na Nią, wtedy "rozmowa" automatycznie się kończy.
    W związku z tym, że rzadko klnę, coś się ostatnio zmienia ;) zauważam też, ile z Nią "rozmawiam". Wtedy próbuję zmienić nurt moich myśli. Myślę o czymś innym, choćby o jakimś chińskim słówku.

    Po drugie, trudno z kimś rozmawiać, klnąc na niego, w tym samym czasie.
    To w pewnym sensie nawet zabawne :)
    Ja nie próbuję siebie, czy mózgu, do niczego przekonać, tylko zmniejszyć dozę narkotyku.
    Narkotyku, bo nawet myślenie o rzeczach, których się pragnie, tak jak narkotyk, patrz zakochanie, alkohol, itp powoduje wydzielanie dopaminy.
    To pętla tworzenia przyzwyczajenia w mózgu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz rozumiem, w swojej prostocie - genialne, nie żartuję :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!