Unikanie. Mózg mnie znowu robi w konia.

Siedzę w kafejce. Nie czuję tu fal gorąca, raczej jest mi zimno, przez klimę.
Dlaczego łatwiej jest mi się skupić tutaj, mimo, że nie jest spokojnie, niż w domu? Może dlatego, że to nie w domu. Choć w pracy też miewałem takie ataki lęku, gdy musiałem coś zrobić. Czasami miewałem takie dni, że nie byłem w stanie nic zrobić.
Gdy to tak teraz piszę dochodzi do mnie, jak silne to było. Nigdy nie traktowałem tego jako coś, co mogę jakoś zmienić. Po prostu było jak było. Dziwne to jakieś.

Podobnie jak latami nie uważałem, że mnie bito w dzieciństwie. Po prostu obrywałem, ale nie nazwał bym tego biciem. Nie wracałem do tego.
Tak, jakby w moim mózgu istniała przegródka, izolująca moje emocje, szczególnie lęki, od ich interpretacji.
To znaczy, wiem, że to lęk, gdy go czuję. Ale długi czas w ogóle jakoś nie zastanawiałem się nad metodami jego zmniejszenia.
Dlaczego nie szukałem metod na zmniejszenie efektów lęku, choćby powolnym oddychaniem?
To znaczy, stosowałem to, ale najczęściej trudno mi się chyba było na tym skoncentrować. Dziwne to jakieś.
Piłem kawę, czy herbatę, by go jakoś uczucie niepokoju i senności zwalczyć. Często to pomagało, czasami nie pomagało, było jeszcze gorzej.

Tak mi to teraz przyszło do głowy.
Takie spostrzeżenie, jest dla mnie jednym ze świadectw na to, że moje myślenie jest czasami bardzo ograniczone, a ja nawet sobie z tego  nie zdaję sprawy.
Na tym polega unikanie. Człowiek robi coś, nie wiedząc nawet dlaczego.
Wiem, że coś takiego mi się zdarza, ale odkrywanie tego jest za każdym razem dosyć zaskakujące.

Mój mózg pewnie mnie chroni przed dotykaniem niektórych emocji.
Unikanie, to jedna z jego typowych metod.

NB (narkotyk-B) nadal się nie zgłasza.

Komentarze

  1. "Dlaczego nie szukałem metod na zmniejszenie efektów lęku, choćby powolnym oddychaniem?"
    Może to kwestia przyzwyczajenia i braku wiary w to, że da się cokolwiek zmienić? Traktujesz długo jakieś rzeczy jako normalkę, no to stają się normalką. To tak, jakby dzieciom w PRL opowiadać o pełnych półkach w sklepie - może tak jest gdzieś tam na świecie, ale to nienormalne, myślą sobie.
    Rodzice nie zainteresowali się Twoją sztuczną plombą w podstawówce, tzn. nie zareagowali kiedy było trzeba, bo w podstawówce to dziecko chodzi z rodzicami do lekarza, w każdym razie większość dzieci - a Ty piszesz, że nie wiesz, może to normalne, że nic nie zrobili?
    Taka już jestem - myślałam - że po prostu mam dzikie jazdy, raz góra, raz dół, może ktoś się na to leczy, ale ja taka już jestem, ludzie są różni.
    Itd.

    OdpowiedzUsuń
  2. sztuczną plombą - ee, chyba tymczasową ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tą plombą, to trudno wyczuć. Bo dentystka była w szkole, więc z rodzicami się tam nie chodziło.
    Przypomniało mi się potem, że już dawno stosuję powolne oddychanie, ale chyba zapomniałem o tym, jak ten wpis pisałem, bo raczej nie pomagało, a przynajmniej mało.
    Na pewno teraz lepiej rozumiem, co się ze mną dzieje, jak to w głowie działa. To też ułatwia.
    Kiedyś, to było takie bardziej miotanie się na oślep. Teraz też miotam się na oślep, ale pewne rzeczy czasami zobaczę, dlatego łatwiej mi coś z tym robić ;)
    Jak na przykład, że myślenie o kimś, chodzi mi o nieszczęśliwą miłość, jest jak narkotyk ;) Im więcej się myśli to gorzej ;)
    Poza tym, to nie uważam już że jestem "popieprzony", tylko, że niektóre części mojego mózgu są "popieprzone", ale nawet te można jakoś tam zmienić, albo i nie ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!