Bity pies, to na pewno nie ja.

Tak mi się ostatnio skojarzyło.
Jeśli ma się psa, pełnego radości, lubiącego się bawić, głaszcze się go, to ten pies wydaje się być beztroski i szczęśliwy.
Co się jednak z nim stanie, gdy właściciel zacznie go bić, powiedzmy sobie pasem i kijem, dwa razy dziennie. Tak po prostu regularnie, bez powodu, bo ma zły humor, albo za jakiś drobiazg.
Myślę, że po jakimś czasie zgubi się pewnie ta jego radość, albo przynajmniej spora jej część i zacznie się chować pod stołem, czy po kątach, zamiast się cieszyć na widok właściciela. Z beztroskiego stworzenia stanie się jakimś nieufnym i trochę ponurym zwierzakiem, używając tu ludzkich określeń.
Gdy goście przyjdą i widzą zmianę, to można wtedy powiedzieć „o, mój pies dostał depresji, nie wiadomo skąd mu się to wzięło. Ma jakieś stany lękowe chyba.”
A nawet wtedy, gdy się go przestanie bić, to myślę, że trochę to czasu potrwa, zanim nauczy się on znowu ufać. Widziałem takie psy.


Interesujące, że większość ludzi uważa, że ich zachowanie różni się od zachowania takich psów. Myślę, że ludzie uważają, że skoro są inteligentni, to potrafią sobie pewne rzeczy wytłumaczyć i przeszłość nie ma wiele wspólnego z tym, jak teraz czują. Tyle, że emocje i logika, to dwa różne systemy w naszej głowie. Mają one swoją odrębną pamięć. Pamięć o wydarzeniach i emocjach jest aktywowana zanim racjonalna część mózgu zacznie jakieś sygnały przetwarzać. Jak kogoś coś przestraszy, o mało co nie nadepnie się na jakiegoś węża, czy coś, to reaguje się jakoś automatycznie, uskakując, albo kuląc się, a nie stojąc wyluzowany, zastanawiając się „mhmm, co to takiego, właśnie nadepnąłem na ogon węża, on syczy, ale, zaraz, zaraz, czy to na pewno ten groźny gatunek?”.
Nasi praprzodkowie, którzy by się tak zastanawiali, nie zdążyli by się pewnie rozmnożyć.


No właśnie, jak ktoś nie wierzy, że coś może być lepiej, nie zastanawia się nad tym, czy reakcja emocjonalna jest poprawna, może jak ten pies, chowa się pod stół, bo tak go nauczono. Nikt go już nie bije, ale doświadczenie mówi, że trzeba się chować.
– Oczywiście, że mnie to nie dotyczy – słyszę głos.
– Inni może tak, ale co to ma ze mną wspólnego? Ja mam po prostu taki charakter i tak po prostu już jest. Przecież wiem, co czuję.
No właśnie, ten bity pies też ma taki charakter, że się chowa pod stół.


Opiekowałem się kiedyś wielkim kudłatym husky, to znaczy miałem z nim kontakt, bo nie był mój. Byłem wtedy u znajomych parę tygodni, zimą, oni go od kogoś dostali, mieli parę psów. Bał się on wchodzić do domu, może dlatego, że chłopak miał brodę, jak poprzedni właściciel? Poza tym, to raczej dziewczyna była psami zainteresowana, chłopak tak trochę z przymusu.
W każdym razie ja go lubiłem, jeździłem z nim na na spacery na nartach i takie. Po paru dniach, nawet nie wiem dlaczego, zaczął się dobijać do okna dużej kuchni, bo miał budę przy oknie. Otworzyliśmy okno, a on myk i pod stół, siedział tam cicho, przy moich nogach. Fakt, siedział pod stołem, ale w mieszkaniu, czego by wcześniej nie zrobił. Potem już wychodził spod tego stołu.
Po jakimś czasie doszło do tego, że jak uciekł na długim spacerze, to nie chciał wracać do tej dziewczyny, ale do mnie przyszedł.
Nie, żeby ta dziewczyna go źle traktowała. Po prostu traktowała go tak, jak inne swoje psy. Nie była ona z charakteru zbyt wylewna, niektórzy nazwali by ją trochę oziębłą.
Myślę, że gdyby nie ja, to ten pies dłuższy czas bałby się wchodzić do domu. Nie mówię, że to moja zasługa, czy coś, chodzi mi tylko o prostą sprawę, że jakoś się tam reaguje, ze względu na przeżycia w przeszłości.
To tylko jeden z wielu przykładów, każdy pewnie zna coś podobnego, ale myślę, że trudno jest coś takiego odnieść do siebie samego. Powodem może być chociażby to, że oznaczało by to konfrontację z nieprzyjemnymi przeżyciami, bo one też często mają spory wpływ na zachowanie. Wiadomo, głowa chce sobie dobrze zapamiętać nieprzyjemne, to znaczy, też niebezpieczne wydarzenia, by się one znowu nie powtórzyły.
Z tym, że sytuacja się zmienia, ale reakcja często pozostaje, szczególnie, gdy była wyuczona, latami, w dzieciństwie. I człowiek myśli sobie - taki jestem.
To fakt, taki ktoś jest, tyle, że nie wie, że siedzi pod stołem, zamiast wyjść spod niego. Po prostu nie przyjdzie mu do głowy, że mogło by być inaczej. Pod stołem czuje się może źle, ale bezpiecznie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!