Pocztówki myśli

Próbuję wyczuć moje lęki, wczuć się w nie, choćby po to, by wiedzieć jak je ugryźć. Czasami udaje mi się to, tak po prostu. Wiem, że muszę, bo stoję już plecami do ściany, gdy chodzi o zrobienie pewnych rzeczy, więc je robię.
- Dlaczego się wcześniej za to nie wziąłem - mówię sobie potem - przecież to takie proste było, zajęło mi tylko pół godziny, a zabierałem się za to od miesiąca.
Wiem, że tak często jest. Najtrudniej jest mi się zabrać.
Interesuje mnie ten mechanizm, jak to działa. Wiem, włącza się jakiś schemat zachowania, on powoduje, że Amygdala daje sygnał do powstania objawów stresu, jak duszenie się, nacisk na klatce piersiowej, niepokój.

Kiedyś mną jednak bardziej miotało. Teraz, może dlatego, że unikam pewnych sytuacji stresujących, jest mi może trochę lepiej, a może też duszę więcej w sobie?
Obserwowanie emocji i reakcji organizmu, to trochę jak strojenie fortepianu. Trzeba się wsłuchać w struny, porównać je z innymi.
- Co się dzieje, gdy pomyślę o zmianie klocków hamulcowych, czuję niepokój, nacisk na klatce, nacisk na skroniach, zmęczenie - pytam sam siebie.
Mogę trochę eksperymentować. Ale do eksperymentów potrzebny mi też stan wyjściowy, w miarę stan spokoju. Gdy mnie coś cały czas dusi, to trudniej mi powiedzieć, czy jakieś zadanie które chcę zrobić to duszenie powoduje, potęguje.

Piszę tu o Emocjach, ale istnieje też oczywiście cała część związana z Logiką, racjonalizowaniem, spojrzeniem na świat.
Mam wrażenie, że dużo ludzi mających problemy z psychiką popełnia ten błąd uznając swój stan aktualny, za stan obiektywny.
- Jest mi źle, nic nie ma sensu, nic z tego nie będzie, po co żyć i tak nic nie zmienię - mówię sobie w takim stanie.
Tyle, że wiem, że jest to schemat myślowy, wyuczony, jak inne. Oczywiście, po części DNA, ale większość raczej wyuczona.
Nie oznacza to, że tak jest rzeczywiście, że nic się nie da zmienić. To po prostu jeden z obrazków w moim mózgu, jak pocztówka z dalekich krajów.
Na jednej pocztówce pada deszcz na innej świeci słońce, na trzeciej są góry, na czwartej domy. Po prostu różne perspektywy.

Co jednak zauważam u siebie i u innych, ta pocztówka jest uznawana w danym momencie za obiektywną rzeczywistość. Człowiek wierzy, że to co myśli, jest tym, co uważa. Nie podważa tego w wątpliwość. Jak i nie podważa w wątpliwość tego, gdy parę dni potem ma inny moment i uważa coś innego.
Dlatego pewnie tak trudno wyjść z dołka.  Z tego powodu też uważam, że warto sobie robić notatki. Wtedy człowiek werbalizuje swój stan, w pewnym sensie łatwiej potrafi na niego obiektywnie spojrzeć.
Gdy się nic nie zapisuje, jest się przekonanym, że to co się myśli odpowiada "prawdzie", stanowi rzeczywistemu, jaki człowiek jest. To znaczy, trudniej się do tego zdystansować. Bo głowa "wie" jak jest.
Oczywiście, jak ktoś nie ma takich problemów jak ja, gdy lęki go do jakiegoś zachowania zmuszają, to raczej się nad czym takim nie zastanawia, po prostu sobie żyje. Moje lęki powodują jednak taki dysonans poznawczy, że trudno mi go nie zauważyć. Boję się, duszę się, mam inne objawy lęków, mimo, że jestem zupełnie bezpieczny. Na tyle, na ile w miarę można być, oczywiście. To PTSD, wiem. Podobnie depresja. Siadają jakieś neurotransmitery i człowiek odpowiednio reaguje, myśląc "taki jest mój mózg", zamiast sobie powiedzieć, kurna, opony w samochodzie za mocno napompowane, temu tak podskakuję, trzeba tu patrzeć, jak trochę powietrza upuścić. Albo, dzisiaj benzyna ma coś mało oktanów.
Zamiast tego, myślę sobie - O Jezu, Jezu, samochód jest zepsuty i w ogóle, temu tak się źle jedzie, najlepiej nim, razem ze mną o ścianę gdzieś.

Nic to, kombinuję dalej z moimi lękami.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!