Psychiczny mięsień

Do duszenia się powoli się chyba przyzwyczajam. Staram się wtedy głęboko oddychać, wypychając trochę brzuch. Tu mi akurat trudno, bo siedzę w kafejce i chyba jakieś dziecko w pieluchy zrobiło, bo tak daje. Trudno wyczuć co to. Mniejsza z tym.

W każdym razie interesuje mnie to, jak zmienić coś w głowie. Zauważyłem, że gdy walczę z moimi lękami, to mnie to sporo energii kosztuje. Wczoraj udało mi się parę rzeczy zrobić, bez użycia kawy, bo był już wieczór.
Myślę, że zmiana schematów myślenia, czy odczuwania, to też po prostu kwestia treningu, do jakiegoś stopnia, oczywiście. Tyle, że jak trenuję sport, to wiem, że to przyniesie skutek, wiem, że jestem po tym zmęczony istnieje też jakaś wymierzalna skala tego, co się robi. W zależności od sportu jest to czas, czy wysokość, punkty, czy stopień trudności.
Nie ma zawodów na pokonywanie problemów psychicznych. Nie ma też mistrzów świata, czy grupy fanów. Każdy sobie rzepkę skrobie, chyba, że robi jakąś terapię grupową, wtedy ma się przed kim pochwalić.

Po czym więc poznać, że coś się zmienia, że wysiłek nie idzie na marne? Jak znaleźć motywację, by dalej ćwiczyć?
To mi znowu przypomina trochę maraton, czy ultramaraton. Maraton jest jeszcze dyscypliną olimpijską, o ultramaratonie, to już nikt nie mówi.
I jak w ultramaratonie, trzeba ćwiczyć codziennie, myślę sobie, nie odpuszczać za bardzo. Może i nie trzeba, ale tak mi zawsze mój nauczyciel instrumentu mówił.
- Jednego straconego dnia już nigdy nie nadrobisz.
Podobnie słyszałem na jakimś filmie dokumentarnym o sztukach walki.

Myślę, że problem w tym, że ludzie nie są nawykli do ćwiczenia psychiki. Ostatnio oglądam program, chiński, "The Brain", to takie zawody, gdzie ludzie różne zadania rozwiązują, coś liczą, czy układają kostki Rubika. Jeden chłopak ułożył około sto kostek, mając na jedną koło 10 sekund. Fakt, niektóre kostki były proste, ale niektóre miały kształt piramidy, chyba bardziej skomplikowane. żeby dojść do takich umiejętności, ćwiczy to on, ma bzika na tym punkcie.
Ktoś inny potrafił policzyć coś tam, dzieciaki dodawały ze 20 liczb, chyba 4 cyfrowych, mając na każdą operację około 0,4 sekundy.
Zawsze myślałem, że to jakieś wyjątkowe przypadki potrafią niektóre takie rzeczy.
- Ci to są pokopani, choć umieją szybko liczyć.
Te dzieciaki umiały tak szybko liczyć, bo to ćwiczyły. Taka moda u Chińczyków, czy Japończyków, to liczenie. Zamiast rozbijać szyby u sąsiadów, czy kraść po dworcach, to oni liczą, między innymi.
Podobnie z innymi ludźmi, o "specjalnych" zdolnościach. Część z nich ma normalnie dzieci, rodziny, kobiety, czy mężczyźni. Po prostu mają lekkiego fioła na tym punkcie i są w tym dobrzy.

Co więc można zrobić ze swoimi problemami, kłopotami? Najczęściej nauczyliśmy się pewnych zachowań i reakcji emocjonalnych w młodości. Dlaczego nie dało by się ich zmienić?
Myślę, że to często problem motywacji. Jak ktoś ma depresję, ciemny dołek, to nie będzie się wysilał.
- Nie da się, nic nie ma sensu - najłatwiej wtedy powiedzieć.
- To ja się zabiję - myślałem sobie. Łatwiej coś takiego pomyśleć, niż codziennie szukać motywacji, by coś robić. Codziennie szukać sposobów, by mieć więcej energii.
Ale, od jakiegoś czasu zacząłem to trochę traktować jak ultramaraton. Po prostu biegnę przed siebie. Czasami jest łatwiej, czasami jest trudniej, ale nie ma się co nad każdym krokiem zastanawiać. Nie znaczy, że uważam, że to wszystko ma sens, ale jeszcze mniej sensu ma dla mnie nie robienie niczego, albo robienie czegoś z doskoku.

Powiedziałem sobie  - jak się już nie zabiłem, to nie ma sensu się nad tą opcją zastanawiać, lepiej szukać czegoś, co mi konstruktywnie pomoże.
Nie wiem, czy idę do przodu, czasami nie wiem, czy idę we właściwym kierunku. Nie ma oznakowanej ścieżki ani mety.
Sam sobie jestem sterem, żeglarzem, okrętem, czy jak to było.

Jest dużo rzeczy, które pomagają, myślę, że pracując nad sobą, człowiek się wielu z nich uczy, czytając, próbując, obserwując.

Komentarze

  1. Gorzej kiedy człowiek ma wrażenie zaniku mięśni. Tego psychicznego również. Uhm. To frustrujące, kiedy czytam książkę i nie wiem o czym. Albo kiedy na większość podstawowych pytań odpowiadam, że nie pamiętam. I chyba. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gorzej niż co? Ja mam podejście dosyć pragmatyczne, przynajmniej czasami :P
    Mnie interesuje przeważnie, przynajmniej, gdy obserwuję siebie samego, co się dzieje, co jest tego przyczyną i jak się to ma do świata rzeczywistego.
    Zanik mięśni na przykład. Mięśnie automatycznie zanikają, gdy ich się nie używa. Wystarczy rękę czy nogę włożyć do gipsu, na jakiś miesiąc, to zrobi się z niej patyczek i długo trwa, zanim masa mięśni się znowu powiększy, wróci do stanu pierwotnego. Wiem, bo to miałem :P Co innego, jak jest to zanik mięśni spowodowany jakąś chorobą, powodującą ją, ale to chyba dosyć rzadkie przypadki, bo gdy trafi to serce, to wiadomo.

    Co do zaniku mięśni psychicznych, to podobnie. Na ile jest to subiektywne wrażenie, na ile odcięcie się od świata, na ile stres, albo fizjologia, chemia.
    Też czasami coś czytam i przy drugim zdaniu nie wiem, co było w tym pierwszym. Pod wpływem stresu pamięć krótkotrwała czasami zupełnie siada.
    Podobnie z całą chemią mózgu. Kiedyś myślałem, że mózg, to taka masa, gdzieś tam w głowie. Jak się coś tam zje, to on już dostanie tyle energii, ile potrzebuje. Ale czasami, to jakby wlewać diesla do samochodu, który potrzebuje benzyny. Mózg potrzebuje sporo chemikaliów, na przykład potasu, który jest potrzebny do zapamiętywania, czy kalcium. Temu jem częściej ziemniaki, które lubię :) mają dużo potasu.
    Czytając Twojego bloga nie ma się wrażenia, że masz większe problemy z pamięcią. Przedstawiasz długie dialogi :P
    Ale wiadomo, z zewnątrz pewne rzeczy wyglądają inaczej, niż te od wewnątrz.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Być może nie jest najgorzej, aczkolwiek czuję że bywało lepiej.

    (dałeś radę to czytać...? ; ) )

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeżyłem to czytanie, wiesz, przy drugim zdaniu już nie wiem, co było w pierwszym, to ułatwia :P
    Wkurza mnie tylko, że muszę zawsze klikać "tylko dla dorosłych" ;) do tego włączyć JaveScript dla onetu :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że przeżyłeś mimo trudności. ; )

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!