Trochę spokoju

Zjadłem pół opakowania witaminy B-complex, to trochę pomaga na afty. To znaczy, przesadzam, zjadłem może ze 3 na raz, parę razy w ciągu dnia.

Mamy w klubie ostatnio płatne treningi. Zacząłem na nie chodzić, choć szkoda mi kasy. Z drugiej strony, to nie wiadomo ile jeszcze pożyję, więc co będę tak na każdym rogu oszczędzał, po knajpach nie chodzę. Trener jest dobry, grał w zawodowej lidze parę lat temu.
Możliwe, że odrabiam trochę moje dzieciństwo, bo wtedy nie mogłem uprawiać sportu, stary uważał, że to strata czasu, pożyteczniejsze jest przekładanie desek na podwórku. Stary dostał skądś deski, leżały one w ogródku, ułożone w stertę, między nimi małe listewki, tak, żeby był przewiew. Przykryte blachą falistą. Co jakiś czas trzeba było te deski na nowo układać, bo coś się osunęło. Nie wiem co się z nimi stało, jak starzy się wyprowadzili do Niemiec. Pewnie zniknęły, jak wiele innych rzeczy. Nie było mnie tam wtedy.

W każdym razie, mam jakieś tłumaczenie, żeby płacić za treningi, grupowe zresztą.

Zamieszanie w głowie, choć wczoraj było gorzej. Dobrze, że współmieszkaniec pojechał w skałki na dwa dni, trochę spokoju.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!