Upadek na pysk i wstawanie.

Upadek na pysk. Słucham akurat "its amazing". Trochę przypadkowo tego słucham, po prostu mam to na liście której słucham.
Wczoraj na zawodach nie weszliśmy do półfinału. Trochę z mojej winy. W ostatniej grze jednym z przeciwników był facet, który miał coś z nogą, trochę inwalida. Więc go oszczędzałem, przynajmniej na początku. I przegraliśmy jednym punktem. W czasie gry próbowałem się przestawić, mówiąc sobie "wyobraź sobie, że jest gruby, to byś go nie oszczędzał". Trochę to zadziałało. W sumie, to byłem zły na koniec. Nie lubię grać przeciwko komuś, kto ma kontuzję, albo coś takiego, bo boję się, że coś sobie zrobi.
Człowiek się uczy. Następnym razem nie ma litości. Jak ktoś idzie na zawody, to musi się z tym liczyć, że przegra. Koniec, kropka. Szkoda, bo była by większa satysfakcja i wygrałbym skarpetki, może.

Popatrzyłem na to, jak grają ludzie w mojej kategorii. Doszedłem do wniosku, że nie chcę tak grać. Wolę pracować nad moją techniką, wolę ładną, estetyczną grę, a nie jakieś dziwne uderzenia na siłę. Temu może tak rzadko wygrywam ;)

W każdym razie, to miałem lekkiego dołka, bo w drugiej dyscyplinie wszystko przegraliśmy.
- Nic się nie poprawiasz, nic nie jesteś lepszy - mówiło mi coś w głowie.
- Po co w ogóle trenujesz, to bez sensu i tak nie jesteś w stanie się poprawić, albo robisz to za wolno - mówiło mi coś w głowie.
Myślę, że moje nastawienie trochę się zmienia, bo wiedząc, że to dołek, zdaję sobie sprawę, że mi to przejdzie, to uczucie, że jestem do niczego.
- ćwiczę, bo mi to dobrze robi, potrzebuję ruchu - mówię sobie.
- Nie jestem profesjonalistą, a wszyscy mówią, że się poprawiam - myślę sobie.
A poza tym, to może nawet nie tylko o to chodzi.
- Ciekawi mnie, dokąd dojdę trenując - mówię sobie.
Bo ciągle odkrywam nowe rzeczy, to jest interesujące. To trochę jak sztuki walki, albo może jak strzelanie z łuku, czy medytacja.
Chodzi o koncentrację i wewnętrzny spokój, bo tego chyba też szukam. Dyscyplinę i walkę. Bez tego chyba by mnie chaos moich lęków za bardzo gonił.
Dzisiaj rano trudno było mi medytować, za niespokojny byłem.

Idę dzisiaj na kort, dalej ćwiczyć. Staram się utrzymać mój rytm dnia, choć nie zawsze mi to łatwo przychodzi. Szukam dróg, szukam też źródeł energii.
Starszy mistrz strzelania z łuku powiedział, co usłyszał od swojego mistrza
- Używaj łuku, by oczyścić Twoje serce, im dłużej to robisz, bym bardziej odnajdujesz siebie samego. I kiedy dalej tą drogą idziesz, to zmienisz też ludzi wkoło ciebie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!