Upadki i rzeczywistość

Wczoraj grałem trzy gry pojedyncze, pod nasz trener jest chory, mamy trenera, od dwóch miesięcy, ale nabawił się ciężkiej kontuzji, dodam od razu, że nie przez nas. Grał w piłkę nożną. W każdym razie, to większość przegrałem, padałem potem na pysk, bo już po pierwszym gościu byłem zmęczony.
Kiedyś bym się bardziej frustrował, że przegrałem. Teraz zauważyłem, że mam większą kontrolę nad tym jak biegam.
Normalnie, to się oczywiście stresuję, gdy gram na punkty. Coś w mojej głowie mówi - o jej, teraz trzeba się pokazać - nie wiem co tam jeszcze się dzieje, ale robię się sztywny, zarówno w moich ruchach, jak i w głowie.
Teraz miałem dużo lepszą kontrolę. Na pewno przyczynił się do tego trening który sobie sam robię.
Kiedyś myślałem, że mam zwolniony refleks, w ogóle, to po prostu coś w mojej głowie, że nie jestem w stanie pewnych rzeczy na boisku zrobić. Nagle okazuje się, że w pewnych rzeczach się poprawiłem.
To oczywiste, jak się trenuje, to się coś poprawia. Wszystko to też oczywiście, na chwiejnych nogach.
- Jakby inni tyle trenowali, to byli by dużo lepsi - mówi mi coś w mojej głowie. - Ty trenujesz i trenujesz, a tak powoli się poprawiasz.
- I ch.. - myślę sobie wtedy czasami, nauczyłem się częściej kląć, to jakby odskocznia od tego dobrego wychowania. - Robię to, bo lubię.

Nie wiem, dokąd zajdę z tym moim treningiem. Szczerze mówiąc, to chcę sobie parę technik poprawić, żeby mieć satysfakcję z wykonywania ich dobrze. Jeśli wtedy będę lepiej grał, to dobrze, jeśli nie, to trudno. Jeden zbiera znaczki, ja robię coś innego.
Dlaczego upadki? Bo przegrana, to upadek, jakiś tam.

A co to ma się do rzeczywistości?
Akurat poczytałem coś o depresji. Ludzie chorzy na to mają nieadekwatne spojrzenie na siebie i rzeczywistość. Wiadomo, zakochani też to mają, idealizując swojego partnera, czy partnerkę. Tyle, że depresja, czy inny dołek, jak PTSD i inne, one wpływają na cały świat.
Wtedy rzeczywistość jest, jaka jest. Ponura, szara, beznadziejna, bolesna, z tęskną myślą o samobójstwie, na które jednak często coś nie pozwala, choćby instynkt samozachowawczy.
Tyle, że nie jest to "prawdziwa" rzeczywistość. To rzeczywistość w głowie osoby, który akurat ma depresję. Jak jeden ma grypę, inny ma depresję. Tyle, że jak się ma grypę i gorączkę, to nie mówi się "duszno, coś mi zatyka nos, gorąco". Wiadomo, człowiek ma gorączkę i nos zatkany katarem.

Ja idę przez moje życie, jak przez labirynt, wypełniony mgłą. Wiem, że moje poczucie rzeczywistości często nie zgadza się z tym bardziej obiektywnym spojrzeniem. Wiem, że mój umysł robi mnie w konia, dlatego staram się pracować jak detektyw, czy naukowiec. Staram się obserwować co się właściwie dzieje. Czasami wszystko wydaje się być proste, wtedy mówię sobie "aha, w tym momencie wszystko wydaje się być proste, zapamiętaj to sobie", czasami wszystko jest do d..y. Wtedy też jakaś notka w głowie, niezależnie od tego, że codziennie prowadzę pamiętnik.
To chyba nawet pomaga, gdy robi się to dłuższy czas. To jak robienie mapy terenu, kartografia.
Gdy jest mi źle, bo cholernie pod górę i trzeba przechodzić przez lodowate strumienie, to jest mi oczywiście źle, ale patrzę na mapę i widzę "aha, mapa mówi, że będzie dobrze, albo lepiej, z górki". Nie jest mi przez to lepiej, ale zastanawiam się, co by tu zrobić, żeby mi było, bo wiem, mapa mi mówi, że będzie też po płaskim. Moja głowa broni się przed tym. Lęk mówi mi - uciekaj, albo nie, najlepiej się nie ruszaj - niezależnie do tego, czy to na słonecznej polance, czy w środku lodowego strumienia, raczej to ostatnie.
Jak z pójściem do kafejki. Wiem, że lepiej się po tym czuję. Wiem? Tak naprawdę to nie wiem.
- Dzisiaj jestem zmęczony, dzisiaj mi to na pewno nic nie da, będę się jeszcze gorzej czuł - mówię sobie, półleżąc na kanapie, czując się fatalnie.
- Wiesz, że za każdym razem lepiej się czujesz - mówi Logika - popatrz, zapisałeś to sobie parę razy. Raz, jeden raz czułeś się gorzej.
Więc często Emocje się poddają.
Piję kawę, żeby dostać kopa, żeby iść do kafejki. Wiem, paradoks, ale potem idę i jak nie zapomnę, to sobie zapisuję - jestem w kafejce, dobrze zrobiło mi przyjście tutaj. Normalne, to przecież oczywiste, po co to zapisywać?

Czyli, jedna rzeczywistość jest tworzona przez lęk, obawę przed bólem, uczucie bezradności, a druga, jest tworzona przez zapiski i kawę :P

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!