I tak codziennie

Siedzę w kafejce, trochę połamany, bo wczoraj sporo grałem. Mam nadzieję, że nie przegnę znowu i nie nabawię się kontuzji.
Czwartek, czyli długi dzień zakupów tutaj. Dziewczyna by się przydała, może dojrzeję do tego znowu. Tyle tu chodzi ładnych, ale młodych. Wiem, jak zawsze mam wymówkę na zawołanie, jak jedna moja kumpelka, gdy ma trenować bieganie.

Coś pracuję więcej nad książką, dużo nie robię, ale coś tam dłubię codziennie.
Mam listę rzeczy do zrobienia, codziennie, te same zadanie, mniej więcej.
W dodatku bardzo ograniczone czasowo, tak, że mogę sobie wyobrazić wytrzymanie tego nieprzyjemnego uczucia duszenia się, czy zmęczenia, gdy mam je robić. Łatwiej robić mały punkt po punkcie, niż mieć jedną wielką rzecz do zrobienia. To w sumie oczywiste. Łatwiej mi robić codziennie jakiś mały skrawek, niż raz na miesiąc coś dużego. Tak jak łatwiej jest robić codziennie 10 pompek, niż raz na miesiąc 300 w ciągu jednego dnia.

Staram się nie poddawać różnym emocjom starającym mi się przeszkodzić w realizacji mojej codziennej listy. Dzisiaj było to zmęczenie, przez moment fala gorąca, ale nie było duszenia się.
Gdy czułem senność i zmęczenie, to oczywiście pomyślałem sobie
- Jestem zmęczony, to niezdrowo pić tyle kawy, prześpię się, potem się wezmę.
Ale napiłem się kawy i wziąłem za następny punkt, bo tak do końca, to nie wiedziałem, czy to prawdziwe zmęczenie, czy po prostu znowu jakiś trik lęku.
I tak codziennie.

Potem poszedłem poodbijać na kort, to prawie, jak medytacja, niezależnie od tego, że staram się przy tym uczyć słówek.
Wczoraj wyszalałem się na paletkach, bo mało ludzi było, więc sporo gier.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!