Zabić się, czy się nie zabić

Czasami spotykam się z wypowiedziami "myślę o tym, żeby się zabić". Nie rusza mnie to specjalnie, bo sam myślałem o tym przez dziesiątki lat, od dziecka. To znaczy, nie szokuje mnie to, czy coś w tym rodzaju. Uważam, że to normalne reakcja, gdy komuś jest bardzo źle i nie widzi wyjścia z sytuacji.
Oczywiście, powstaje pytanie, dlaczego nie widzi tego wyjścia?
Gdy ktoś jest sparaliżowany, nie wierzy w to, że coś się może zmienić, albo ma raka w ostatnim stadium i cierpi, to uważam, że trudno jest komuś takiemu diametralnie zmienić podejście do swojego życia, gdy jest ono zupełnie negatywne.
Znam osobę, która ma raka, ale mówi "trudno, rak nie rak, ja staram się walczyć i cieszyć życiem, na ile się da".

Z drugiej strony, to uważam, że niektóre samobójstwa są w pewnym sensie bez sensu. Ktoś żyje, wiadomo jest mu, czy jej, źle, z różnych powodów, ale patrząc na to z zewnątrz człowiek widzi, że ten ktoś taki mógłby zmienić swoje życie, odczuwać mniej tego bólu istnienia. Część ludzi to robi, część nie.
Po części wynika to oczywiście z ignorancji, bo społeczeństwo ma dosyć negatywne podejście do ludzi z problemami tego rodzaju, wynikające z braku wiedzy, moim zdaniem. Więc trudno sobie powiedzieć "tak, mam tylko problem z niektórymi emocjami w mojej głowie, poza tym, to jestem w miarę ok".
Dlatego też część ludzi zabija się po cichu, ku zaskoczeniu otoczenia. Zaskoczeniu, bo często otoczenie by emocji tego człowieka nie zaakceptowało. A po części wynika to z tego, że samobójcy mają problem z dzieleniem się problemami.
Jak się obrywało po głowie, w życiu, często od małego, to trudno się otworzyć, bo istnieje potencjalne ryzyko, że coś złego się wydarzy. Jak się obrywało sporo, to człowiek na zimne dmucha.

W niektórych krajach sporo się mówi o depresji, samobójstwach, PTSD. Myślę, że to ułatwia rozwiązywanie wielu problemów, zrozumienie samego siebie. Inaczej, to człowiek może zacząć uciekać w głąb siebie, coraz dalej od światła, nie czując się przy tym wcale lepiej.

Wiem, że trudno jest taki krąg przerwać, zatrzymać się w ucieczce. Mnie się to czasami udaje, ale też pracuję nad tym, codziennie. Wiem, że depresja jest chorobą śmiertelną, jak i PTSD, na to ludzie umierają, więc traktuję to poważnie, jak ktoś inna swoje zdrowie fizyczne po pierwszym zawale.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!