Czasami działa

Siedziałem sobie w kafejce i zastanawiałem się, czy dam radę zrobić coś sensownego, gdy wrócę do domu. Przeważnie kończy się to na tym, że siedzę jak baran przed internetem, jakoś niezdolny do zrobienia niczego. Chociaż, wczoraj udało mi się trochę poćwiczyć, nawet na gitarze pograć.

Stosuję prostą technikę, która w niektórych sprawach funkcjonuje, w tych mniejszych.
Po prostu pytam sam siebie, czy istnieje jakieś logiczne wytłumaczenie, dlaczego mam pewnych rzeczy nie zrobić. Jak na przykład wyjąć w tym momencie pranie z pralki.
-- Jestem zmęczony - mówi coś w mojej głowie.
- Na tyle, że nie jesteś w stanie wstać i powiesić prania - pytam.
- No nie - odpowiada ten głos.
Więc wstaję i wieszam to pranie, pokonują przy tym jakąś tam wewnętrzną barierę
Podobnie z poćwiczeniem, przez jakichś 20 minut, co nie jest w sumie wiele.
- Weź się - mówię.
Wtedy czuję jakieś dziwne uczucie, jakby smutek, jakbym sam siebie tłamsił?
Myślę, że to moje lęki tak działają. Blokują mnie, swoimi sposobami, narzucając bezradność, tą z kiedyś, gdy nie mogłem nic robić, nawet wyjść ze swojego pokoju.
Dlatego w sumie, każda taka wygrana, to jakiś krok do przodu myślę sobie. Nie znaczy to, że wyjdę jak krowa Milka na łąkę i będę szczęśliwy, ale próbując takich rzeczy uczę się jak zmienić moje granice lęku. Nabywam może więcej pewności siebie.
Pożyjemy, zobaczymy, co z tego dalej będzie.
- Nic nie ma sensu - mówi mi jeszcze ten głos, gdy chcę coś zrobić, ale mówi to jakoś niewyraźnie, tak, że nie można temu zaoponować, po powie, że nic takiego nie powiedział.

Interesujące. W każdym razie, czasami to działa, czasami, jak mówię, nie.

Komentarze

  1. Tak ładnie do siebie mówisz, czy dałeś ocenzurowaną wersję? Bo ja muszę ostrzej zjebać tego lenia, żeby się ruszył z ćwiczeniami. Ale fakt, też mi marudzi, że nic nie ma sensu. Czasami, głupi, go słucham i wtedy nic nie robię. Ostatnio staram się być trochę głuchy na tego marudę, różnie wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że o sobie, to mówię jak napisałem, bez cenzury, mówiąc do siebie :P Ale to co mówię do na temat sytuacji składało by się czasami z wielu kropek, gdyby to ocenzurować :D
    Nauczyłem się kiedyś nie mówić źle o sobie samym, w głowie. Wolę przeklinać na sytuację.
    Myślę, że mówienie źle o sobie samym jest mało konstruktywne. Kiedyś jedna dziewczyna zwróciła mi na to uwagę, że nie powinienem tak robić i jakoś to do mnie dotarło.
    Może dlatego, że mam w głowie to "wewnętrzne dziecko", z którym czasami rozmawiam, które w sumie, za co mam opieprzać, za to, że miało ch..ego starego? Mam lęki, no i ch..j, walczę, a za to, że coś czasami nie wychodzi, to się staram nie opieprzać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczere rozmowy z samym sobą są dobrym sposobem na uruchomienie odpowiedniego myślenia i motywację do rozruchu, ale u mnie to tak nie działało, bo zaraz potem w głowie świtała mi myśl, że być może siły mam, ale nie mam chęci, więc niczego nie muszę. Z praniem sprawa przedstawia się inaczej, bo jeżeli nie wyjmiesz od razu potem będą wygniecione , jak ze śmietnika, więc lepiej się ruszyć:) Miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiadomo, każdy jest inny.
    Tyle, że mnie chodzi o to, że jak wiem, że mam coś zrobić i wiem, że jest to związane z lękiem, to równocześnie wiem, że będę szukał wymówek. "Nie mam chęci", nie jest jakimś racjonalnym powodem, żeby czegoś nie robić, to znowu emocja, czyli gdzieś tam chowa się lęk. To może kwestia nastawienia, ja traktuję to trochę sportowo :P A może w stylu, chłop żywemu nie przepuści. To po prostu moja codzienna walka.
    Próbuję obserwować, co się ze mną dzieje, gdy mi "się nie chce", albo "jestem zmęczony". Najczęściej łączy się to też z innymi objawami lęku, jak na przykład płytszy oddech.
    Ja się tam nie przejmuję, jak się coś pogniecie, bo to głównie koszulki i spodenki sportowe, skarpetki i ręczniki i takie tam :P
    Każdy ma inną motywację :)
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście, że każdy jest inny, każdy ma inne lęki. Ja te sprawy mam już za sobą. wyszłam z tego dzięki jakiemuś cudowi i mam nadzieję,że nigdy do tego nie wrócę. Płytki oddech, kołatanie serca, mgła przed oczami, próby wymigania się przed wyjściem z domu. Tego nie da się zapomnieć, mimo mojego, jak często powtarzam cudownego wyzdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To pewnie zależy też od tego, co miałaś za lęki i co było ich powodem.
    Ja w cuda nie wierzę, ale cieszę się, że masz to za sobą :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!