Nauka przechodzenia przez ścianę

Interesująca jest zmiana nastrojów. Rano jestem przeważnie do niczego, trudno mi się zabrać za coś. Jestem zmęczony, mało co ma sens, bo większość wydaje się być trudna. Uciekam w czytanie internetu. Wiadomo, tam można siedzieć całe życie.
Siedzę w domu i duszę się trochę, pijąc kawę. Jakoś coś tam robię i powoli zaczynam iść do przodu.
Potem jakoś się zbieram, coś tam zrobię z mojej listy.

Teraz jestem w kafejce. Też niby coś tam piszę, ale nie duszę się przy tym.
Może dlatego, że jest tu sporo ludzi, ładne dziewczyny przechodzą, a może dlatego, że nie jestem w domu? Dom kojarzy mi się jednak z niebezpieczeństwem, na poziomie podświadomości, czyli emocji. Czuję te emocje, wiem, ale oczywiście, nie wiem skąd się one biorą. Emocje nie mówią. Metodą dedukcji i porównać mogę stwierdzić, że to jednak lęki, raczej te z przeszłości.
Tu, w kafejce, nie czuję ich, przynajmniej nie przy pisaniu. W domu nawet jak po prostu siedzę, to często jestem niespokojny, czy się duszę.

To, że udaje mi się za coś zabrać polega też na tym, że po prostu robię swoje. Jakaś niewidoczna bariera, ciężar, mnie blokuje, ale wiem, że to lęk, albo blokada, czyli lęk, albo duszność, czyli lęk.
Włączam muzykę i zaczynam pisać mój poranny pamiętnik. Mechanicznie. Tak, jak mój lęk jest automatyczny, tak automatycznie ja piszę. Nie zastanawiam się nad sensem, nad tym, że nie mam ochoty. Robię swoje.

Wiadomo, czasami to nie wychodzi, ale im częściej wychodzi, tym większej nabieram chyba pewności, że się udaje. Oddycham oczywiście głęboko, to już nawyk.
Jak kiedyś nabyłem złych nawyków, czy zostały mi one wpojone, tak teraz uczę się nowych. Myślę, że nigdy nie jest na to za późno. Nawet jakieś szlajmowate komórki (slime mold) potrafią się uczyć nowych rzeczy, nie mając nawet mózgu, więc dlaczego ja nie mam?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!