Zebrać się rano.

Późno dzisiaj dotarłem do kafejki, bo jakoś nie umiałem się pozbierać. Rano nic nie ma sensu, jestem zmęczony, jakiś taki. A potem myślę sobie, że dzień znowu za krótki.
Dlaczego tej myśli nie mam rano, nic mi nie mówi "Weź, po południu będziesz żałował, że rano się nie umiałeś zebrać".

Tyle, że coś tam rano zawsze zrobię, z mojej listy. Niewiele, ale zawsze coś.
Byłem przedtem na siłowni, trochę poodbijać o ścianę, czy poskakać. To dobrze mi robi, trochę się poruszać.
Wczoraj po treningu poszliśmy z A i R, hindusem, do jakiejś innej restauracji, niż normalnie i na kawę. Sam to w sumie zaproponowałem, bo nie chciało mi się wracać do domu.
Wiadomo, szkoda mi kasy na takie restauracje, choć one nie są drogie, ale z drugiej strony, to dlaczego mam być taki skąpy?
Mama B, u którego mieszkam, miała ostatnio problemy ze zdrowiem.
Teraz wyszło, że to rak. Mają ją jutro operować, to będzie więcej wiadomo.
Kto wie, co tam się we mnie czai, ile lat jeszcze pożyję. Co będę sobie żałował, parunastu dolarów.

Komentarze

  1. Wpadłem poczytać trochę, a już na mądry komentarz brakuje mi sił. Mam ostatnio taki ociężały mózg. Jasne, że rano jest najtrudniej się zebrać i ruszyć. Ale czytając Ciebie mam wrażenie, że prowadzisz dość aktywny tryb życia, więc ta kawa i restauracja wręcz Ci się należą. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, fajnie, że wpadłeś :D
    Nic dziwnego, że masz ociężały mózg, jak jesteś w szpitalu, czy gdzie się tam włóczysz.
    Ano, staram się być aktywny, bo wiem, że mi to dobrze robi. Bywało, że nie umiałem się wybrać z domu, teraz jakoś złapałem rytm, który pozwala mi pewne rzeczy robić.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!