Dylematy i skoki nastroju

Jestem jakiś dziwny dzisiaj. Za dużo kawy i czekolady z orzechami? Ona ma tylko 45% kakao.
Poza tym, to za dużo bułki z masłem, co mi się tak często nie zdarza. Może to po prostu późna kawa w kafejce, bo koło 17 skończyłem ją pić, nie dopijając oczywiście, bo mam ochotę się wyspać.

W sobotę i niedzielę zawody. Ciekawe jak będzie. Potem znowu są, za jakieś 3 tygodnie, tym razem też pojedyncza, ale jeszcze się nie zgłosiłem.
Widzę, że moje podejście się zmieniło, trochę. Może jutro się zacznę tymi zawodami przejmować, ale w tym momencie jakoś je na luzie biorę. Parę miesięcy temu było inaczej. Wiadomo, zawody dla zabawy, ale stres stresem.
Nie takimi rzeczami ja się potrafię zestresować :P

Mimo wszystko, rano czułem się źle, a teraz po kawie i czekoladzie, albo może dlatego, że wieczór, jakoś inaczej. Co nie oznacza, żebym był specjalnie produktywny.
Co mnie ciekawi, to właśnie, zmiana podejścia. Bo niby zawody, powinienem się stresować, a ja nic, nawet się cieszę. To interesujące.
Poprzednio to brałem udział w zawodach po części po to, żeby się przyzwyczaić do stresu, takiego zawodów. Pamiętam jak mi się ręce trzęsły parę miesięcy temu, ledwie umiałem zaserwować. Ciekawe jak to będzie. Po prostu mnie to interesuje.
Dzisiaj przypadkowo zobaczyłem, że podliczyli mi punkty za ostatnie zawody, wreszcie nie jestem ponad 900 na liście rankingowej, ale poniżej 650, czy coś. Razem ze mną z tą samą ilością punktów chyba 80 chłopa. W podwójnej byłem gdzieś 1300, teraz nagle koło 350, tyle, że to głównie przez mojego partnera, który gra dwie klasy wyżej. Ale, miło mi się i tak zrobiło. :PTeraz to będę raczej gonił za punktami, bo na tym bardziej mi chyba zależy, niż bezpośrednio na wygranych. Wiem jak gram, byle jak, nie ma się co czarować, ale coś tam się poprawiłem, choć niewiele. Matematyka za to do mnie przemawia, lubię się gonić z liczbami.

W każdym razie, to chodzi mi o to podejście do gry, bo nadal uciekam przed innymi lękami. Zastanawiałem się nad trudnościami w pisaniu książki. Myślę, że problem polega na tym, że pewnie bym ją jednak chciał komuś pokazać. Z drugiej strony, nie jestem osobą, która chętnie opowiada o sobie, ale chcę pisać o sobie, moich doświadczeniach. Więc kombinuję, co by tu wymyślić. Nie wspominając już, że mi się nie podoba to, co piszę. Uważam, że ładniej gram na instrumencie, niż piszę, to na pewno.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!