Kawałek po kawałku

Akurat coś obejrzałem o treningu mentalnym Navy SEALs.
Jeden mówi, że na treningu, kawałek po kawałku, godzina po godzinie starał się to przetrwać.
Jego sytuacja była oczywiście inna, on miał jakiś cel, wiedział, że za jakiś czas się to skończy, z drugiej strony na pewno było mu trudniej niż je, widząc, co oni tam przechodzą. Nie ma w sumie porównania, ale problem ten sam, przetrwać kawałek po kawałku, robiąc swoje.
Ja się dzisiaj duszę, od rana, jakoś tak, już bez kawy.
Próbowałem się wziąć za pisanie. Dusiłem się.
-- Nie wytrzymasz 15 minut lęku -- zapytałem sam siebie.
-- Oczywiście, że wytrzyma -- odpowiedziałem.
Zrobiłem sobie kawy, wziąłem parę słodkich daktyli i wytrzymałem.
Samo pisanie nie jest takie trudne, najtrudniej się za to wziąć. To zabieranie się kosztuje więcej energii, niż samo robienie czegoś. Wiem, każdy to chyba wie, ale trudno to wprowadzić w życie, po prostu się zabrać, jak człowieka coś dusi, albo się chce spać, albo coś jakby mówiło "uciekaj".

Wczoraj, nie przedwczoraj na treningu było frustrujące. Nigdy nie miałem treningu sam na sam, z paletek przynajmniej. Frustrujące i męczące, choć fajne. Człowiek jest poprawiany cały czas. Zaczyna się niejako od zera, próbuje coś zrobić, a to często nie wychodzi, to znaczy, czasami coś wychodzi.
Wczoraj grałem, kumpel mnie ograł, frustracja. Ale potem grałem z innymi, parę razy ja wygrałem. Zauważyłem, że psychika mi się poprawiła. Jakiś czas temu było tak, że na ostatnich punktach przegrywałem, teraz udaje mi się skoncentrować. Interesujące, muszę to obserwować. Starałem się głęboko oddychać, choć zapominałem o tym. Wiem, że to uspakaja system limbiczny, czyli ten lękowy.

Komentarze

  1. Kończę kawę, czytam co mi pisze Wadera i Ciebie też chciałem odwiedzić. Niedługo będę ćwiczył. Trochę już chodzę, mam nadzieję, że niedługo dostanę ten wypis. Obiecałem, że nie zwieję, no i siedzę / leżę. Jutro czeka mnie ta rozmowa i dla mnie to jednak grzebanie w mózgu, ale spróbuję. Właśnie, chce się spać, uciekać, też z tym walczę. Ostatnio lepiej mi wychodzi, mniej dnia przesypiam.

    Powodzenia w odpędzaniu lęku. I roznieś ich tam na treningach. ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Kawa dobra na wszystko :P
    Tylko jakby ten terapeuta nagle wiertarkę wyjął i powiedział, że chce przez małe dziurki do Twojej głowy zajrzeć, to na wszelki wypadek się nie daj, bo może się potem okazać, że to jeden z pacjentów :D
    Ano, ale jak człowiek walczy, to nauczy się czegoś i czasami jest jakaś satysfakcja. Ta, senność, eh... wkurzająca.

    Dziękuję, powodzenia u tego od terakoty, czy jak to mu było. A może będzie fajnie, kto wie, przypadki chodzą po ludziach :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!