Skośne oczy

Wczoraj gadałem trochę z Dżi na treningu. Wygląda może na 18, ale pewnie jest starsza, sądząc po wyglądzie jej chłopaka ;)
Nie, wygląda ona trochę jak z obrazka, takiego historycznego malunku chińskiego. Trochę z nią pogadam, bo chłopak się nią na treningu specjalnie nie zajmuje, a ona jest miła i ma ochotę się uczyć. Poza tym, to cieszy się, jak jej coś nowego pokażę, czy z nią zagram, bo uważa, że jest za słaba i jej głupio.
W każdym razie jakoś zgadałem się z tym niebożątkiem znowu i pytam się skąd jest i takie rzeczy. Okazuje się, że studiowała jakąś inżynierię, czy jakiś management, ale coś z techniką, a potem studiowała w dodatku przez rok w Finlandii.
-- W Finlandii, żeby się języka nauczyć -- mówi.
Nawet nie zapytałem na jaką cholerę jej ten fiński. Mówi z fajnym akcentem, bo parę podstawowych słówek z tego dziwnego języka też znam, więc wysłyszałem.
Z tymi Azjatkami to tak bywa. Nigdy nie wiadomo, co tam za tymi skośnymi oczkami człowieka może zaskoczyć.
Na ichnych filmach bohaterki też często walczą, znają jakieś tam sztuki walki i rozwalają wszystkich. Oczywiście, zakochując się w jakimś gieroju, na koniec, to normalka, no, chyba, że go zabiją pod koniec filmu, albo zginą za niego, czy za coś innego. Trochę inaczej niż z blondi w amerykańskich filmach. Temu może nie mają tam takich filmów jak "Piła", czy jak to się nazywało, bo by raczej te Azjatki temu z piłą łańcuchową coś by poobcinały, niż on je nastraszył.

W każdym razie, to jakoś myślenie o nich poprawia mi humor.

Zauważyłem, że na paletkach to czasami gram jak początkujący. Czasami nie, ale wystarczy, że się trochę zestresuję i masz. Tak też było wczoraj, gdy grałem z H, Japonką. Podoba mi się, zimna bestia, choć wczoraj się nawet uśmiechała. Tyle, że jest seksy. W sumie, to zabawne, co się dzieje w mojej głowie. Człowiek jak na filmie, może się temu przyglądać.
Jakoś mam nawet w miarę dobry humor, nawet nie wiem dlaczego.

Na paletkach, jak zaczynałem grać, to pewnie byłem od początku pospinany. Dopiero przez TaiChi zrozumiałem, jak jestem spięty. Teraz dopiero się tego oduczam. Myślę, że całe moje życie jest trochę takie, pewnie z wyjątkami. Oczywiście, pewnych rzeczy nie dostrzegam, myślę sobie, jak kiedyś nie dostrzegałem, że jestem tak pospinany, to po prostu była normalność. Dopiero jak się nauczyłem rozluźniać mięśnie, nawet w czasie ruchu, zacząłem wyczuwać kiedy się znowu spinam. O wiele przyjemniej jest być w miarę rozluźnionym i łatwiej jest się poruszać na boisku. Myślę, że dotyczy to też mojego mózgu. Dlatego też medytuję codziennie, trochę, bez przesadyzmu, ale zauważam, że łatwiej mi to przychodzi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!