Poranek z dopaminą

Siedzę w kafejce. Dzisiaj rano o dziwno jakiś zastrzyk pozytywnych hormonów, dopaminy, czy serotoniny, czy co. Trudno wyczuć co było tego powodem. W każdym razie w ciągu dnia było w miarę normalnie, coś tam zrobiłem z mojej listy, coś tam mnie dusił lęk. W każdym razie coś udało mi się popisać.
Kupiłem sobie nową rakietkę, żeby mieć dwie takie same na zawodach, jakby naciąg poszedł. Może to mi poprawiło humor?
Napisał do mnie szef z poprzedniej pracy, pytając, kiedy wracam. W sumie to nieźle było by wrócić do tej samej roboty, choć nie jest ona specjalnie fascynująca, za to wiem co i jak i nie jest tak daleko od domu. Pożyjemy, zobaczymy. Ale póki co, to jestem tutaj.

Tak sobie piszę o dzieciństwie i pewne rzeczy mnie trochę zaskakują, choć oczywiście wiedziałem o nich. Kiedyś dostawałem po twarzy, w szkole i nie próbowałem się specjalnie bronić. Widać, jak człowiek zmienia się w ciągu lat, Teraz, nawet gdy ktoś za blisko palec zbliży do mojej twarzy, to zwracam grzecznie uwagę, żeby tego nie robiła. Mam taką znajomą, które ma taką tendencję. Pokazuje na coś i akurat palcem koło mojej twarzy. Wkurza mnie to strasznie. Trochę przestała, po tym, jak jej zwróciłem uwagę, albo po prostu odsunąłem jej rękę. Ona jest z Singapuru, tak się tam podobno robi.
- Pewnie - myślę sobie - tak się wszędzie robi, jak ludzie manier nie mają.
Tego jej nie powiem. Widać jednak różnice kulturowe czasami, jak to, że niektórzy Azjaci mlaszczą.

W każdym razie, wczoraj na treningu pokazywałem coś jednej Wietnamce, która na Wietnamkę nie wygląda. Trener mnie o to poprosił. Lubię czasami pokazywać ludziom rzeczy, obserwować, jak się uczą, jak zmieniają się ich ruchy.

Dzisiaj nie poszedłem na siłownię, zero sportu. To znaczy, coś tam robiłem w domu. Czuję, że moje mięśnie i inne wiązadła chcą odpocząć.

Komentarze

  1. Uważaj na Wietnamkę. Skoro nieraz wydajesz z siebie odgłosy zbliżone do psa... Kto wie, co jej przyjdzie do głowy, kiedy zgłodnieje. ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam, uważam, ale ta jest taka nieśmiała, że pewnie by od razu uciekła. To nie typ Amazonki ;)
    Z jedzeniem psów, czy innych kotów zawsze mi się historyjka przypomina, autentyczna, jak to jakaś organizacja, zachodnia oczywiście, strasznie dumna była z tego, że wykupiła ileś tam psów gdzieś w Azji, które miały iść na rzeź :P Oni się prosiakami nie przejmują, choć te mają czasami wyższą inteligencję niż psy. Po prostu nie ta rasa, żeby ją "wyzwalać" ;)
    Ciekawe czym potem te psy karmili, marchewką? :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!